Napaść na funkcjonariusza publicznego i naruszenie jego nietykalności cielesnej - oto zarzuty, jakie usłyszała Renata W. Ma też zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej.
Przypomnijmy, w środę, 10 grudnia, Renata W., wtargnęła do ratusza. Gdy zobaczyła wiceprezydent Rusielewicz, zaatakowała ją. Splunęła urzędniczce w twarz, szarpała za włosy i marynarkę. Pracownica sekretariatu pomogła swojej szefowej unieszkodliwić napastniczkę.
Renata W. jeszcze wiosną tego roku prowadziła rodzinny dom dziecka na Osowej Górze. Ten jednak - decyzją miasta - został rozwiązany.
Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz.
- Mamy konkretne podejrzenia, że pod tym adresem źle się dzieje - mówiła wówczas Renata Dębińska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Szczegółów ujawnić nie chciała.
Byłe wychowanki opowiadały natomiast, że "ciocia" w placówce na Osowej Górze stosowała przemoc. Renata W. zaprzecza. Walczy o to, żeby jej placówka dalej działała.
We wspomnianą środę zjawiła się w ratuszu, aby pokazać pani wiceprezydent dokumenty, które rzekomo są dla W. korzystne. Rusielewicz zaproponowała jej spotkanie po kolegium, które właśnie miało się odbyć. Wtedy W. zaatakowała.
Renata W. nie chciała komentować incydentu, do jakiego doszło w urzędzie miasta.
Czytaj e-wydanie »