Baumgart-Witan (5. miejsce indywidualnie na 400 m i złoto w sztafecie 4x400 m), Marcin Lewandowski (srebro na 1500 m) i Paweł Wojciechowski (5. miejsce w skoku o tyczce) wraz ze swoimi trenerami (Iwona Baumgart, Wiesław Czapiewski, zabrakło tylko Tomasza Lewandowskiego) zostali uhonorowani pięknymi bukietami kwiatów oraz dyplomami przez prezydenta Rafała Bruskiego i Waldemara Keistera, prezesa CWZS Zawisza.
- Medaliści proszę ustawić się do zdjęcia - poprosił jeden z fotoreporterów.
- To ja nie staję, bo zająłem tylko piąte miejsce - od razu odparował Wojciechowski.
- Stawaj, stawaj, ja też miałam tylko piąte miejsce indywidualnie - rzuciła Baumgart-Witan.
Potem dzielili się refleksjami po starcie w Berlinie.
- Trudno tak naprawdę o chłodną refleksję, bo u mnie cały czas grają jeszcze emocje - mówiła Baumgart-Witan. - Tak naprawdę to bardziej jest dla mnie cenne piąte miejsce indywidualnie niż złoto w sztafecie. Dwa lata temu mój czas dałby medal (51,24 - red.). Późno dojrzewałam i stąd chyba dopiero teraz dochodzę do wartościowych wyników. No i mam najlepszą trenerkę na świecie. Moją mamę. Prawda Grażyna? - mówiła ze śmiechem.
- Prawda, prawda Mariolka - odpowiedziała Iwona Baumgart. - Są w Polsce Grażyny, Janusze czy Mariolki. To piękne polski imiona i dlatego tak do siebie mówimy.
Widać było, jak szczęśliwy jest Marcin Lewandowski ze srebra na 1500 m. - To moja przyszłość, ale nie zostawiam 800 m - mówił. - Być może na igrzyskach w Tokio wystąpię na obu tych dystansach. Otwieram nowe drzwi w mojej karierze i dlatego zdecydowałem się na start na 1500 m, choć wiedziałem, że to może mnie kosztować medal. Pomimo tego, że jestem bardzo doświadczony, cały czas się uczę. To dwa zupełnie różne dystanse i właśnie szybkość, którą sobie wyrobiłem na 800 m dała mi sukces na 1500 m.
Paweł Wojciechowski, który chodził z Baumgart-Witan do jednej klasy w Zespole Szkół nr 9 Bydgoskich Olimpijczyków, przyznawał, że cały czas ma trochę problemów z nowymi, znacznie twardszymi tyczkami: - To był bardzo trudny konkurs. Startowałem jako ostatni i musieliśmy z trenerem Czapiewskim opuszczać wysokości, bo celowaliśmy w medal. Zabrakło miesiąca, może dwóch, żebym doszedł do ładu ze sprzętem, bo trochę za późno go odebrałem. Ale cieszę się, że uczestniczyłem w tak kosmicznym konkursie. Dwie „szóstki” nie zdarzają się często. To były mistrzostwa świata, bo zabrakło tylko trzech znakomitych zawodników. Dałem z siebie wszystko, ale pewien niedosyt jednak pozostaje. Jutro przechodzę na trening z nastawieniem, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Przecież przed nami igrzyska w Tokio.
Iga Baumgart-Witan miała towarzystwo nie tylko swojej mamy-trenerki, ale także taty - Błażeja Baumgarta (prezes BKS Bydgoszcz) na trybunach w Berlinie.
- Trzy razy miałem okazję wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego na głównym placu w Berlinie. Takich chwil nie zapomnę do końca moich dni - wspominał. - Na stadionie było ponad 50 tysięcy kibiców, a momentami nawet 70 tysięcy. Marzyłbym, żeby kiedyś w Bydgoszczy była taka frekwencja, bo jak wiadomo... Bydgoszcz jest polska stolicą lekkoatletyczną, co widać po sukcesach naszych zawodników.
Choć sportowcy przyjechali do Polski nie mają jeszcze wakacji. Czeka ich przynajmniej miesiąc startów.