Mając na uwadze ogólną tendencję, prawdziwym zaskoczeniem jest to, co możemy zobaczyć analizując listy Społecznego Forum Ziemi Kociewskiej. Aż 60 proc. stanowią panie. Statystycznie jest to absolutny rekord, który bynajmniej nie był zamierzonym celem komitetu. - Szczerze mówiąc, nie wierzę w żadne parytety - zarzeka się Bogdan Tarach, jeden z liderów nowego ugrupowania. - Wierzę za to w ludzi, którzy chcą coś robić. To, że akurat większość stanowią kobiety, jest czystym przypadkiem. I chyba szczęśliwym, bo panie świetnie sobie radzą ze sprawami samorządu, czego najlepszym dowodem są władze powiatu.
Nasze Świecie miało taki cel
Wprawdzie statystyka sugeruje, że najwięcej kobiet - 12 - wystartuje w wyborach z logiem Społecznego Forum Ziemi Kociewskiej, liczbowo jednak lepiej wypada Nasze Świecie, gdzie pań jest aż 19, co stanowi 46 proc. Różnica bierze się stąd, że ten drugi komitet wystawia dwa razy więcej kandydatów. W tym przypadku wysoki odsetek pań był świadomym działaniem. - Gdy zabieraliśmy się do konstruowania list, pojawiały się sugestie, że już w tych wyborach wymogiem może być określony procent kobiet - tłumaczy radny Adam Cieślak. - Stąd taki, a nie inny udział pań, które chciałyby pracować na rzecz gminy.
Czy trudno było je przekonać? - W większości przypadków łatwiej niż mężczyzn - stwierdza Cieślak. - Są to osoby chcące działać, dlatego nie potrzebowały specjalnej zachęty. Chcą wejść do rady, bo widzą tam dla siebie pole do działania.
Wyraźnie widać, że Nasze Świecie poważnie potraktowało sprawę parytetów. Wprawdzie we wszystkich trzech okręgach na pierwszych miejscach znaleźli się mężczyźni, ale w dwóch najważniejszych - miejskich - drugie i trzecie pozycje przyznano paniom, co daje im spore szanse na mandat radnych.
To wina oświadczeń
Taką możliwość chcieli stworzyć również miejscowi działacze SLD - tyle, że napotkali spory opór. Na liście tego komitetu udział pań wynosi zaledwie 18 proc., co przekłada się na 6 kandydatek. "Gorzej" jest tylko w PiS-ie (przynajmniej liczbowo) Dlaczego tak słabo? - Sporo pań, które widzieliśmy w roli radnej, odmówiło - zdradza radny Jerzy Adrych. - I nie chodzi o to, że nie podobał im się szyld SLD, ale obowiązek przedstawiania oświadczeń majątkowych. Ludzie prowadzący biznes, którzy dorobili się nieco większych majątków, nie chcą się chwalić tym, co posiadają.
Ideom lewicy pozostaje wierna była radna Henryka Weissgerber, która po przerwie zamierza ponownie wejść do rady. Zdecydowała się na to z dwóch powodów. - Po pierwsze, widzę sporo niezałatwionych spraw. Po drugie, uważam, że im więcej kobiet w radzie, tym lepiej dla tego miasta.