Raczej skorzystamy na ociepleniu. Dzięki temu, zwłaszcza w Dolinie Dolnej Wisły, można sadzić winnice.
- Nic nie wskazuje na to, że w tym roku będzie wyjątkowo dużo owadów - mówi Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego. - Nie jest to tak oczywiste, jak się powszechnie sądzi.
Żniwa w połowie maja
Ostatnio w ręce dyrektora Pa-jąkowskiego trafiła praca magisterska z lat 30-tych ubiegłego wieku, poświęcona właśnie anomaliom pogodowym, w latach 1500-1600. - Kiedyś na początku grudnia były żniwa; w innych latach, pod koniec lutego, kwitły jabłonie - opowiada dyrektor.
"Pomorska" dotarła do równie zadziwiających faktów:
sierpień 1014 rok - w środkowej Europie wystąpiła potworna susza; od Wielkanocy aż do 28 sierpnia nie spadła ani jedna kropla deszczu, wskutek czego wyschło wiele rzek i potoków
przełom lat 1257/1258 - zima w Europie Środkowej była ciepła i sucha; drzewa zakwitły w styczniu, 12 maja zaczęły się żniwa, a 25 lipca winobranie
1407 rok - w Europie była okrutna zima do 28 maja ziemię skuwał mróz, od którego wyginęły całe wsie; martwych zdołano pogrzebać dopiero w połowie lata
1300 rok - był anormalnie wilgotny; w lipcu zgniło zboże, które nie zdążyło jeszcze dojrzeć; a w sierpniu w Czechach, po 18-dniowych ulewach, wylały wszystkie rzeki.
Winnica przetrwa w Grucznie
- Powyższe przykłady dowodzą, że tegoroczna zima nie była superrzadkością - zauważa Pają-kowski. - Teraz, w porównaniu do średniowiecza, jest nawet chłodniej. Wówczas uprawiano winorośle aż po Litwę. W Grucz-nie też była winnica, posadzona na potrzeby kościoła. Zastanawiamy się nad jej odtworzeniem. Zwłaszcza teraz, gdy odmian winorośli jest coraz więcej, np. mołdawskich. One znoszą mrozy do minus 20 stopni Celsjusza, których nadejście - jak pokazuje życie - trzeba zakładać.
Pszczoły chorowały
O minusach na skutek minionej zimy mogą mówić tylko pszczelarze, choć nie wszyscy zrzucają straty na karb pogody. - Roje są mniejsze, ale nie dlatego, że owady straciły siły przez zimową aktywność - twierdzi Arnold Drążyk, pszczelarz z Wałdowa. - Uważam, że zawiodły preparaty do zwalczania warrozy, pasożyta żywiącego się limfą pszczół, przez co niszczy ich organizm. Na szczęście moje pszczoły nieźle zniosły i chorobę, i zimę.ą przygotowane do zbierania nektaru.