Fotografia przedstawia grupę dzieci maszerujących przez ulicę Dworcową, tuż u jej zbiegu z Moniuszki. W tym miejscu - jak słusznie zauważa "Rodzic" - nie ma oznaczonego przejścia dla pieszych.
W piśmie przesłanym do "Pomorskiej" wraz z fotkami podkreśla również: - Opiekun nawet nie zabezpieczył tego feralnego przejścia zatrzymując się na środku jezdni, gdyż szedł z pierwszą parą!
Pedagog twierdzi, że zachował szczególną ostrożność
Piotr Jezierski, nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 12 i radny PO w rozmowie z "Pomorską" potwierdził, że taka sytuacja faktycznie miała miejsce. - Wracaliśmy z parku - przyznaje.
I wyjaśnia: - Oprócz mnie był jeszcze inny opiekun i babcia jednego z uczniów. Zaręczam, że zachowałem szczególną ostrożność podczas przechodzenia przez jezdnię. Odczekaliśmy, aby nie jechały żadne auta.
Dlaczego wychowawca drugoklasistów wybrał akurat to miejsce do przeprowadzenia ich na drugą stronę? - Do najbliższych pasów było daleko. Przy dworcu PKP, gdzie jest "zebra" stał tramwaj, który najechał na część pasów. Widoczność była ograniczona, dlatego uznałem, że właśnie to była niebezpieczna sytuacja i poszliśmy dalej.
Radny jednak "bije się w pierś": - Dziś już bym tak nie zrobił...
Policjanci apelują o kształtowanie pozytywnych wzorców
O opinię poprosiliśmy Grzegorza Kalinowskiego z grudziądzkiej "drogówki": - W miejscu gdzie krzyżują się drogi, nawet gdy nie ma pasów, przejście jest dozwolone. Ulicę należy jednak pokonywać z zachowaniem szczególnej ostrożności. Mimo wszystko nauczyciel powinien kształtować pozytywne wzorce wśród uczniów i przeprowadzać ich w miejscach oznakowanych.
Czytaj e-wydanie »