Biorąc pod uwagę oczekiwania personelu, to bardzo niewiele.
Wejście w życie od 1 stycznia norm unijnych, czyli 48-godzinnego tygodnia pracy wymusiło konieczność weryfikacji zasad zatrudniania personelu medycznego. Rozmowy dotyczą głównie płac.
W rypińskim ZOZ-ie lekarze pracują na kontraktach. Te wygasły z końcem minionego roku, nadarzyła się więc okazja do negocjowania nowych stawek. Naczelna Izba Lekarska zażądała, by za dyżur płacić od 50-70 zł za godzinę.
- W skali województwa te oczekiwania zostały spełnione na różnym poziomie. Stawka, na którą przystali nasi lekarze jest dużo niższa od 50 zł. Nie mogę podać kwoty, bo w tej kwestii prawo obliguje mnie do zachowania tajemnicy - mówi dyrektor SP ZOZ Marek Bruzdowicz. Lekarze zgodzili się związać z placówką jedynie na cztery miesiące lub do czasu podwyższenia wartości kontraktu placówki z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Z lekarzami jest ten problem, że nie ma ich na rynku pracy. W naszym szpitalu też brakuje stomatologów, pediatrów, ginekologów, anestezjologów. Sytuacja kadrowa jest bardzo napięta i odejście z pracy choćby jednej osoby może spowodować zagrożenie funkcjonowania danego oddziału.
Cały czas trwają natomiast negocjacje ze Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. W kraju personel średni chciał podwyżki pensji o 1000 zł brutto. W Rypinie - gdzie średnie wynagrodzenie pielęgniarki to około 1,2 tys. zł netto - jest mowa o 500-700 zł brutto więcej. Dyrekcja oferuje 240 zł brutto.
- Przecież wiadomo, że nasz szpital nie ma zadłużenia, tak jak okoliczne. Logiczne więc, że możemy dostać zasłużone podwyżki. Nie wiem kto po 20 i więcej latach pracy chciałby zarabiać 1,2 zł. A dyrektor chytrzy, jakby płacił z własnej kieszeni - skarży się jedna z pań.
Dyrektor Bruzdowicz jest jednak zdania, że podwyżki nie mogą objąć tylko białego personelu: - Także administracja, salowe i inni pracownicy muszą brać udział w podziale tortu z napisem "podwyżka".
Na zwyżkę pensji ZOZ bez popadania w długi może przeznaczyć w tym roku 1,3 mln zł. 800 tys. zł to wartościowe zwiększenie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, a kolejne pół miliona - wpływy z pozostałych umów.