Torunianie muszą trzy razy z rzędu pokonać Automatykę Gdańsk, aby obronić PHL. Sytuacja jest trudna. To rywale są na fali po wygraniu pierwszego meczu w serii na Tor-Torze. Do Gdańska torunianie pojechali odzyskać atut własnego lodowiska, ale nie wykorzystali szans, zwłaszcza w pierwszym spotkaniu w Olivii.
Toruńscy hokeiści chcą się wzorować na piłkarzach Barcelony, którzy byli już skreśleni w 1/8 finału Ligi Mistrzów po klęsce w Paryżu 0:4. U siebie wygrali 6:1 po niesamowitym meczu, strzelając decydującego gola w doliczonym czasie gry. Torunianie mają szanse na podobny scenariusz, ale muszą zagrać dużo lepiej, zwłaszcza w defensywie. Koniecznie trzeba unikać kar. W meczu numer dwa Automatyka wszystkie gole strzeliła w liczebnej przewadze, wykorzystała 6 z 7 takich okazji.
Spadek byłby dramatem dla spółki, prezes Bogdan Rozwadowski o konsekwencjach nie chce nawet myśleć. W ubiegłym roku Nestę Mires uratowała dzika karta. Teraz nie ma co liczyć na prezenty, bo awansować chce bardzo Zagłębie Sosnowiec (w finale I ligi na razie remisuje 1:1 z Naprzodem Janów). W kontekście planów ograniczenia liczby drużyn w PHL nikt zapewne nad spadkowiczem nie będzie się tym razem litował.
Tak Nesta Mires Toruń przegrywała w Gdańsku - zdjęcia
Hokeiści bardzo liczą na doping w piątkowym mecz. W poprzednim starciu obu drużyn Automatykę wspierało blisko 3 tysiące fanów, to także miało wielki wpływ na wynik.
Początek meczu w piątek o godz. 18.30. Jeżeli Nesta Mires wygra, to w niedzielę jeszcze trudniejsze wyzwanie, bo trzeba będzie wyrównać stan rywalizacji na lodowisku w Gdańsku.