- Przegląda już pan ogłoszenia o pracy?
- Nie, dlaczego?
- Pewnie bierze pan pod uwagę wyborczą porażkę. Myśli pan, że znajdzie się wielu chętnych, którzy zechcą zatrudnić byłego burmistrza, np. dla kontaktów?
- Nikt nie składał mi takiej propozycji i myślę, że nikomu nie dałbym takiej szansy. Gdy nie będę burmistrzem, otworzę własną działalność, niewykluczone, że do spółki z synem.
- W jakiej branży?
- Usługi. Z wykształcenia jestem inżynierem elektrykiem. Kłopot w tym, że przez ostatnie 16 lat technika na tyle poszła do przodu, że nadrobienie zaległości zajęłoby mi trochę czasu. Dlatego na początek skupiłbym się na prostych rzeczach.
- A ile pan brakuje do emerytury?
- 10 lat.
Waldemar Wysocki nie jest osobą konfliktową. Myślę, że umiałbym się z nim dogadać.
- Nie chodzi zatem o to, aby przeczekać dwa trzy lata. Musiała to by być firma z przyszłością.
- Jak najbardziej. Zwłaszcza, że, jak już powiedziałem, chciałbym pracować z synem.
- Gdyby wybory wygrał Waldemar Wysocki i zaproponował panu stanowisko zastępcy, przyjąłby je pan?
- Raczej tak.
- Ale byłby to chyba trudny układ. Przez 16 lat zyskał pan wiedzę, jakiej nie będzie mieć, przynajmniej na początku, pana następca.
- Co prawda przez dwa lata spotykaliśmy się na sali, żeby pograć w siatkówkę, ale nie mogę powiedzieć, że dobrze znam Waldemara Wysockiego. Z tego co zauważyłem, nie jest on osobą konfliktową. Myślę, że taki układ sprawdziłby się. Potrafiłbym być tym drugim.
- Wierzy pan w porozumienie ponad podziałami, które dziś deklaruje każdy z kandydatów na burmistrza?
- Jest to możliwie, ale trudne do osiągnięcia. Najlepszym przykładem było głosowanie podczas ostatniej sesji. Chodziło o zwykłą formalność. Ustanowienie burmistrza pełnomocnikiem w sprawie zabezpieczenia umów dotyczących kanalizacji i drogi w Grucznie. Innymi słowy, mieliśmy na to zadanie otrzymać 1,8 mln zł. I co? Dwa kluby wstrzymują się. Dlaczego? Czy to jest działanie na rzecz gminy?
- Ale zgoda tych klubów nie była do niczego potrzebna. OPS i SLD mają w radzie większość i mogą swobodnie rządzić.
- Chodzi o zasady. Jeżeli mówimy, że liczy się dla nas dobro mieszkańców, niech za tymi słowami idą także czyny.
- Często mówi się, że radę należy odmłodzić. Spojrzenie emerytów na problemy ludzi młodych może być nieco wypaczone.
- Zgadzam się z tym. Potrzeba nam młodych ludzi. Kłopot w tym, że młodzi zbytnio nie interesują się życiem publicznym. W przeciwieństwie do swoich rodziców. A znana jest prawda, że zazwyczaj głosujemy na swoich rówieśników. Jeżeli wybory przestaną być obojętne młodym ludziom, średnia wieku w Radzie Miejskiej na pewno obniży się.
- Jakiej spodziewa się pan frekwencji?
- 35-40 procent.
- A które ugrupowanie wprowadzi najwięcej radnych?
- Liczę, że OPS zachowa w radzie pozycję lidera. Idzie za nami doświadczenie, stabilność.
Nie akceptuję wykorzystywania partyjnych układów
- Niektórzy dodaliby, że także rutyna.
- Rutyna wynikająca z doświadczenia i zrozumienia potrzeb gminy.
- 16 lat na takim stanowisku to dużo. Nie czuje się pan wypalony? Słychać głosy, że nawet na wyborczych plakatach wygląda pan na zmęczonego.
- Mam ten sam zapał, jak 16 lat temu. W moim odczuciu nic się nie zmieniło. Chciałbym coś jeszcze zrobić dla gminy.
- Na przykład zająć się problemami, których nie udało się rozwiązać w tej kadencji. Co uważa pan za największą porażkę?
- Niestety, ciągle bezrobocie utrzymuje się na poziomie wyższym od średniej krajowej. Poza tym żałuję, że opóźniła się budowa hali. Polpak powinien już grać w Świeciu. Taka promocja dobrze by nam zrobiła.
- A może lepiej dogadać się z PiS i wykorzystać miejscowych działaczy do tego, aby pomogli w przeforsowaniu ważnych dla regionu spraw. Tadeusz Zawiasiński zadeklarował się, że mógłby być swego rodzaju mediatorem.
- Nie akceptuję załatwiania czegoś po znajomości, tym bardziej wykorzystywania do tego partyjnych układów. Uważam, że władza publiczna powinna być sprawowana według przejrzystych procedur. Bez jakiejkolwiek protekcji w ubiegłym roku otrzymaliśmy z UE 16 mln zł.
Rozmawiał i fot.