- Poddaję się. Z końcem lipca zamknę kawiarnię, a z czasem wyprowadzę się do Torunia. Żal mi, bo w jej utworzenie włożyłam tyle serca! I 30 tys zł w remont. Nie będę już błagać władz Grudziądza o miejsce na plenerowy ogródek, który w minionym sezonie pozwolił mi zarobić pieniądze na uratowanie budżetu w gorsze miesiące, jesienią czy zimą. - tłumaczy Agnieszka Piecyk - czynsze za lokale na Starówce są horrendalne. Nie utrzymam kawiarni. W niedzielę przyszło tylko pięć osób...
Nie ma klientów
- Nawet zanim Rynek został rozkopany, już nie było klientów - potwierdza Lech Lewicki z restauracji „Tomato” - a teraz to dramat. Mam też sklep na Rynku. Przez cały dzień weszły na chwilę tylko dwie osoby. Plenerowy ogródek dawał nam dodatkowy zarobek i podatki dla miasta. A w pięciu letnich kawiarenkach na Rynku miało pracę kilkanaście osób, m.in. studenci. Liczyli na zatrudnienie i w te wakacje, ale odesłaliśmy ich z kwitkiem.
Czytaj też: Grudziądz. 40 pracowników, na dobry początek, zatrudni firma W-tech!
Tego samego zdania są restauratorzy prowadzący pub „Od zmierzchu do świtu”.
Ratusz wyznaczył w zamian miejsca na plenerowe kawiarenki - na błoniach nadwiślańskich.
Magda Jaworska-Nizioł z biura informacyjnego prezydenta Grudziądza już w maju zaznaczyła, że miasto wskazało miejsca zastępcze dla letnich ogródków raz - na błoniach i niczego nie ma więcej do dodania. - W każdej chwili mogły ruszyć prace przygotowawcze do remontu - twierdziła.
- Rewitalizacja Rynku nie jest wytłumaczeniem - dodaje Lech Lewicki - po pierwsze: za późno nas wszystkich Ratusz zawiadomił, że kawiarenek nie będzie, w związku z przebudową Rynku. Po drugie: od wiosny prawie do połowy lipca moglibyśmy je prowadzić, bo remont rozpoczął się przed kilku dniami. Pisałem do Ratusza o wskazanie innego, niż błonia miejsca na ogródki. Odpowiedziano mi, że nie ma powodu do zmiany decyzji. Po trzecie: podobno prezydent z nami coś uzgadniał, że sami nie chcemy letnich kawiarenek. O to właśnie chodzi, że nikt z nami nawet nie rozmawiał!
Błonia się nie nadają
- Pomijając powódź, teren na błoniach nie jest przygotowany pod plenerowe kawiarenki - zauważa Sebastian Kozłowski - oglądaliśmy go. Jest krzywo. Gdzie podłączyć prąd, wodę? Dlaczego nie pozwala się na ogródki w ruchliwych punktach, np. Rybnym Rynku czy pl. Niepodległości? Jak był jarmark staroci, stało na tym placu wiele kramów i nikomu nie przeszkadzały.
Agnieszka Piecyk dodaje: - Skoro nie mo głam otworzyć plenerowej kawiarenki na Rynku Głównym, to prosiłam o Rybny Rynek. Naprzeciwko, na ul. Wybickiego mam cukiernię. Usłyszałam: nie.
Czytaj też: Grudziądz: Związkowcom rośnie ciśnienie
Adam Beyrowski, prowadzący „Przystanek” i „Ratuszową” uważa, że za późno restauratorzy dowiedzieli się, że nie będzie kawiarenek na Rynku: - W kwietniu nic się nie wskóra z załatwieniem innego miejsca. Błonia nie są dobre, m.in. ze względów logistycznych, zwłaszcza dla lokali serwujących także potrawy z kuchni. Przez brak kawiarenek straciliśmy spory dochód. Jako rekompensatę miasto powinno nam dać upust na ogródki plenerowe w 2011 r.
Telewizja za kawę zapłaciła. Ratusz - nie
- My miastu pomagamy. Jak trzeba było o 5.00 rano przyjąć ekipę TVP1 z programu „Kawa czy herbata”, już o 4.30 byłyśmy w pracy. W „Staropolskiej” przyjęłyśmy tłum gości - wspomina Agnieszka Piecyk - tylko że faktura za serwowanie kawy i ciast dla urzędników Ratusza do dziś jest niezapłacona. A ekipa tv sama za siebie wszystko uregulowała.
