Nie brakuje niespodzianek na Strzeleckiej. Ale wszystko idzie zgodnie z planem

- Nie mam większych problemów. Chłopaki z ekipy budowlanej są uprzejmi i tarasują dojazd tylko wtedy, kiedy to jest absolutnie niezbędne - mówi Marcin Żychski, który prowadzi firmę montującą klimatyzację. - Moi klienci też ni mają problemów z dojazdem. Ale wiadomo, że najgorsze dopiero nastąpi, kiedy zacznie się kopanie kanalizacji.

Największe straty ponosi właścicielka sklepu spożywczego.

- Jestem załamana, bo sprzedaż dramatycznie mi spadła. Wiele towaru mi się psuje, bo teraz naprawdę trudno przewidzieć, ile czego sprzedam. Jestem zmuszona do złożenia pozwu o odszkodowanie. Gromadzę dokładną dokumentację, jaka był sprzedaż w tym samym czasie w ubiegłym roku - mówi Krystyna Olik.

- Szkoda mi właścicielki sklepu. Nie jest tu tanio, ale pomagam tym, że robię tu zakupy, bo nie chcę, żeby sklepik zbankrutował - powiedziała nam jedna z mieszkanek ulicy.

Przeczytaj koniecznie: Zmiany w 500 plus. O pieniądze będzie trudniej!

Kilku mieszkańców zwróciło w rozmowie z nami uwagę, że na placu budowy niewiele się dzieje, nieraz na całej długości ulicy pracuje zaledwie kilku robotników.

- Prace wykonujemy etapami, nie zawsze jest potrzeba i możliwość, aby pracowała cała moja ekipa - mówi Mariusz Rudnik, szef firmy modernizującej ulicę.

Jak przy każdej takiego rodzaju inwestycji zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne. Było już tak, że przy wykopach odkrywano instalacje, których nie było na mapkach. Trzeba pamiętać, że niektóre rury układane były jeszcze przed wojną i dokumentacja nieraz jest niepełna.

Ponadto zdarzyła się sytuacja, że trzeba było przeprojektować sieć kanalizacji deszczowej. W jednej z kamienic po większych opadach w piwnicy zbierała się woda i problem ten będzie rozwiązany przez zamontowanie dodatkowych instalacji.

- Nie można powiedzieć, że mamy jakieś opóźnienia. Zgodnie z planem kończymy już układać główną nitkę wodociągu - mówi Mariusz Rudnik.