Wiceminister przez ponad trzy godziny omawiał Program Rozwoju Obszarów Wiejskich, tłumacząc na co będą unijne dofinansowania i jak powinna się przekształcać wieś, jeśli chce przetrwać. Rozpoczął od charakterystyki sytuacji polskiego rolnictwa na tle gospodarki rolnej w świecie. Kujawscy gospodarze dowiedzieli się, że inwestowanie w zwiększenie produkcji żywności nie ma sensu, ponieważ niebawem na unijne rynki mogą wejść dużo więksi od polskich producenci, m.in. z Brazylii, Rosji, Ukrainy. - Możemy konkurować jedynie jakością - dowodził przedstawiciel resortu rolnictwa. Tłumaczył też, że jeśli wieś ma się rozwijać, trzeba inwestować w dziedziny inne niż uprawa zbóż, buraków czy hodowla zwierząt. Że przyszłością są uprawy (i przeróbka) roślin energetycznych. Że warto zainteresować się kozami i hodowlą bydła opasowego. Że w świecie jest zapotrzebowanie na jagnięcinę. I nie pozostawił złudzeń co do upraw buraków cukrowych. - Cukru jest za dużo. Unia tę dziedzinę produkcji rolnej zaczęła ograniczać. Niektóre państwa zaprzestały upraw buraków. Jeśli ktoś chce uprawiać buraki, to powinien to robić nie z myślą o cukrze, ale o przerobie na nośnik energii - mówił bez ogródek wiceminister. Nie wszystkim
producentom buraków to się podobało
Gość tłumaczył też, że PROW został tak skonstruowany, że resort będzie mógł przesuwać pieniądze przeznaczone na dofinansowania z dziedzin, na które zapotrzebowanie jest niewielkie, na dziedziny, gdzie kolejka oczekujących na pomoc jest długa. Tłumaczył, jak zmieniły się dopłaty do użytków zielonych, zachęcał do zalesiana słabych gleb i zapewniał, że wieś może być atrakcyjnym miejscem do życia, jeśli będzie rozwijać się nie tylko jako miejsce produkcji rolnej. Mówił o możliwości dofinansowania dla członków rodzin rolników, którzy zechcą tworzyć miniprzedsiębiorstwa na wsi oraz będą granty na tworzenie miejsc pracy w zawodach zanikających (rymarz, kowal, itp). Są dofinansowania na reelektryfikację wsi i dokończenie wodociągowania.
Mowa była też
o roli banków spółdzielczych
(najbliższych rolnikom) i ich "misyjnej" działalności, choćby takiej, jaką na przykład prowadzi aleksandrowski KBS. - Uruchomiliśmy punkt doradztwa unijnego. Pomagamy bezpłatnie wypełniać wnioski o dofinansowania - mówił na spotkaniu Józef Szmelter, prezes banku (na zdjęciu drugi z lewej).
Przez kolejną godzinę wiceminister odpowiadał na pytania rolników, nie tylko na sali, ale i w kuluarach, przy szwedzkim stole. Tłumaczył m.in. warunki, jakie trzeba spełnić, by skorzystać z pomocy unijnej dla młodych rolników oraz z jakich dofinansowań mogą skorzystać samorządy. Na spotkanie poza rolnikami przyjechali bowiem także niektórzy samorządowcy z powiatu aleksandrowskiego.