Nie dał, a sprzedał

     O trudnej sytuacji finansowej bydgoskiego Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego mówi się od dawna. Ostatnia afera, którą wywołała szefowa placówki jest tego dowodem. Eksponaty archeologiczne skorodowały lub rozpadły się w pył, bo były źle przechowywane, np. w kartonach zamkniętych w garażu na Wyspie Młyńskiej. Potrzeba im odpowiedniego magazynu, ale nie ma na to pieniędzy.
     Wiekopomny pomysł
     Niespełna miesiąc temu w niedzielnej audycji Radia PiK pt. "Śniadanie z muzami" gość - zastępca prezydentaMaciej Obremski - ogłosił: "miasto dostało najlepszy w Polsce zbiór zabytkowego sprzętu fonograficznego. Będziemy mieli u siebie jego stałą ekspozycję".
     Pomysłodawcą wystawy nazwał się prezydent Maciej Obremski. Hojnego ofiarodawcę przedstawił z imienia i nazwiska. Jest nim Adam Mańczak, bydgoski kolekcjoner.
     Część darował
     Tymczasem "Pomorska" dowiedziała się, że stare płyty, patefony i radia już kosztowały miasto 120 tysięcy złotych.
     - To pierwsza wpłata - informuje Ambroży Pawlewski, skarbnik miasta. - Nie potrafię określić ile jeszcze wypłacimy.
     Nieoficjalnie wiadomo, że całkowity koszt zakupu waha się w granicach 250 tys. zł. - Jednak część zbiorów pan Mańczak nam darował - podkreśla prezydent Obremski.
     Ile? - Nie znam szczegółów - odpowiada. - Szefowa muzeum powinna wiedzieć.
     "Pomorskiej" nie udało się z nią skontaktować, bo jest na urlopie.
     Wystawę planuje się w spichrzach lub w Pałacu Ślubów przy ulicy Sielanka. Jak powiedział prezydent Obremski - miasto szuka dla niej odpowiedniego miejsca. Podobno kustoszem ekspozycji ma być Adam Mańczak.