O tym kto obejmie posadę po Stefanie Wojnowskim dyskutowali nie tylko spółdzielcy. Sprawa wciąż wzbudza emocje. Z wielu powodów. Jednym z nich są okoliczności w jakich odwołano Wojnowskiego. Nie brakuje opinii, że postąpiono z nim bardzo nie elegancko. Takie głosy nie tworzyły dobrego klimatu wokół konkursu. To w jakiś sposób tłumaczy dlaczego o posadę ubiegało się tak mało osób ze Świecia. Być może obawiały późniejszych, nieprzychylnych komentarzy. Były prezes cieszył się poparciem sporej grupy zarówno pracowników jak i spółdzielców. Może o tym świadczyć choćby fakt, że stanowisko szefa SM zajmował przez 17 lat.
Nie możemy panu tyle dać
Do konkursu przystąpiło siedem osób, z czego trzy kandydatury odrzucono na samym wstępie. Zadecydowały o tym niekompletna dokumentacja lub brak odpowiednich kwalifikacji. Z pozostałymi rada nadzorcza spotkała się w miniony poniedziałek. Zasadniczym celem przesłuchania było poznanie planów kandydatów chcących zarządzać największą spółdzielnią w Świeciu. O to jak można usprawnić jej działanie, obniżyć koszty itp. kolejno wypowiadali się panowie ze: Świecia, Bydgoszczy, Gliwic i Pruszcz Gdańskiego. - Wszystkie prezentacje były niezwykle rzeczowe - podkreśla Wojciech Wilkowski, okresowo zastępujący w obowiązkach prezesa SM. - Wśród ubiegający się o to stanowisko nie było nikogo, o kim można by powiedzieć "człowiek z przypadku". Tylko kandydat z Gliwic wydał się nam nieco zbyt mało przebojowy.
Szczególnie wrażenie zrobił menadżer z Bydgoszczy, który prawdopodobnie wygrałby ten konkurs, gdyby nie wygórowane wymagania finansowe. - Oczekiwał kilkunastu tysięcy złotych - zdradza Wilkowski. - Tyle nie możemy zaoferować, co nie znaczy, że gdzie indziej nie otrzyma pensji na tym poziomie, biorąc pod uwagę jego kwalifikacje.
W tym układzie rada nadzorcza zwycięzcą ogłosiła 47-letniego Dariusza Zawadzińskiego. Nowy prezes obecnie pracuje w gdańskim oddziale Agencji Nieruchomości Rolnych. Jest absolwentem Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy na kierunku ochrona środowiska. Ponadto ukończył szereg kursów, między innymi, audytora energetycznego, BHP, w zakresie zamówień publicznych i środków unijnych. Jest też licencjonowanym zarządcą nieruchomości.
- Kandydat zdaje sobie sprawę z ryzyka rozpadu spółdzielni na wspólnoty - mówi Wilkowski. - Będzie starał się przekonać spółdzielców aby tego nie robili. Ponadto zamierza usprawnić działanie administracji przy przekształcaniu mieszkań lokatorskich na własnościowe, przyspieszyć proces termomo-dernizacji i usprawnić instalację kanalizacyjną. Mówił też o potrzebie informatyzacji spółdzielni, ułatwiającej w zasadniczy sposób kontakt.
Dariusz Zawadziński ma się pojawić w pracy jeszcze w tym miesiącu. Jego pensja wyniesie około 5 tys. zł (brutto).