Pomysłodawcami utworzenia tego typu ośrodka byli rodzice jednego z dzieci z zespołem Downa. Ich córka Kasia spędziła pewien czas na rehabilitacji w Wielkiej Brytanii. Po powrocie do Świecia okazało się, że w pobliżu nie ma żadnej wyspecjalizowanej placówki, w której można by kontynuować niezbędne ćwiczenia.
Dzięki ludziom dobrej woli
Rozpoczęły się poszukiwania wolontariuszy gotowych wspomóc rodziców w terapii dziewczynki. Dotarli do ks. Ryszarda Pełecha, który z kolei skontaktował się Medycznym Studium Zawodowym w Świe-ciu. Po spotkaniach z młodzieżą i nauczycielami okazało się, że w gminie Świecie jest około 50 dzieci w wieku 0-13 lat z różnego rodzaju uszkodzeniami mózgu. W tym czasie w powołaniu i finansowaniu ośrodka dużym zaangażowaniem wykazała się Krystyna Radtke , będąca 1994 roku przewodniczącą komisji zdrowia RM w Świeciu.
Rodzice też potrzebują wsparcia
- Największymi naszymi problemami był brak sprzętu - wspomina Sławomira Raińska, dyrektorka ośrodka . - Inną sprawą było to, że osoby prowadzące rehabilitację miały trudności z dokształcaniem. Właśnie dlatego postanowiliśmy nawiązać kontakt z wybitnymi specjalistami, którzy kilkakrotnie przyjeżdżali do Świecia, aby opowiedzieć o najnowszych metodach terapii.
Jak podkreśla Sławomira Raińska, świecki ośrodek pełni jeszcze jedną istotna rolę. Dzięki zajęciom, swego rodzaju wsparcie otrzymują także rodzice. Niektórzy długo nie mogą się otrząsnąć z szoku gdy okazuje się, że upragnione dziecko nigdy nie będzie takie jak jego rówieśnicy. Nie będzie biegać, grać w piłkę, nigdy nie rzuci się na szyję rodzicom, może nawet nie będzie mogło powiedzieć jak bardzo ich kocha.
