Miały być nowe inwestycje w Śródmieściu - prywatni właściciele budujący efektowne kamienice w formie budowlanych plomb. Przeciągają się jednak negocjacje z lokatorami komunalnych domów, którzy muszą opuścić swoje mieszkania.
Przyciągnąć inwestora
Przypomnijmy, że w pierwszej kolejności miały zostać sprywatyzowane nieruchomości przy ulicach: Poznańskiej 25, Gdańskiej 176 i 178, oraz Bocianowo 31, 33.
- Postanowiliśmy wytypować kilkanaście działek w ścisłym centrum miasta, na których obecnie znajduje się nietypowa, nieregularna zabudowa - tłumaczył jeszcze w styczniu tego roku Robert Łucka, architekt miasta. - Wspólnie z wiceprezydentem Wojciechem Nowackim doszliśmy do wniosku, że te działki wydają się najbardziej atrakcyjne dla inwestorów.
Sprzedaż gruntów miejskich miała być alternatywą dla rewitalizacji Bydgoszczy przy pomocy unijnych pieniędzy. - Nikt nie będzie tak dbał o wygląd danej nieruchomości, jak prywatny właściciel - wyjaśniał Wojciech Nowacki.
Trudne rozmowy
Urzędnicy bydgoskiego magistratu mieli nadzieję, że nowi właściciele działek w Sród-mieściu odmienią wygląd miasta. Pomysł to jedno. Rzeczywistość jest taka, że do tej pory udało się przygotować do sprzedaży tylko jedną działkę.
- Początkowo planowaliśmy sprywatyzować cały grunt przy ulicy Bocianowo 31 i 33 - mówi Nowacki. - Skończyło się na tym, że lokatorzy kamienicy, która tam stoi, pozostaną na miejscu. Udało się jednak wydzielić z tego gruntu działkę o powierzchni kilku tysięcy metrów kwadratowych, dochodzącą aż do ulicy Hetmańskiej. Wniosek o ogłoszenie przetargu na jej sprzedaż zostanie podjęty podczas najbliższej, listopadowej sesji Rady Miasta.
W najbliższym czasie ma zostać przygotowana do sprzedaży również działka przy ulicy Poznańskiej 25. - W kamienicy, która stoi na jej terenie, mieszka jeszcze rodzina - tłumaczy Nowacki. - Jest jednak szansa, że dojdziemy do porozumienia z najemcami i zgodzą się przeprowadzić do lokalu zastępczego.
Finał w sądzie
Rewitalizacją z prywatnych pieniędzy miała tez zostać objęta ulica Gdańska. A dokładniej - ratusz wiązał też nadzieje ze sprzedażą m.in. dwóch sąsiadujących działek o numerach 176 i 178. Na jednej z nich mieści się parterowy budynek, który pamięta jeszcze czasy przedwojenne. Mieszka w nim lokatorka wraz z synem.
- Mieszkam w tym domu od 1950 roku - argumentuje pani Krystyna Dzieweczyńska. - Dzięki pracy w ogrodzie trzymam się świetnie i cieszę się doskonałym zdrowiem. Dlaczego niby mam się przeprowadzić teraz do jakiegoś bloku? Prędzej już odkupiłabym dom od miasta.
Temu pomysłowi pani Krystyny sprzeciwia się jednak ratusz. - Te działki powinny być sprzedane razem. Tylko wtedy ewentualny inwestor będzie miał wolną rękę w zabudowie tego miejsca - tłumaczy Nowacki. - Niestety wygląda na to, że losy domu przy Gdańskiej 176 zostaną rozstrzygnięte w sądzie.