Przypomnijmy, że w grudniu ub.r. policja znalazła leżącego przy torach w Lubiczu (powiat toruński) 32-letniego Tomasza J. Mężczyzna w bardzo ciężkim stanie został przewieziony do szpitala na oddział intensywnej terapii. Mundurowi podejrzewali, że został on potrącony przez pociąg relacji Toruń-Sierpc, dlatego zdecydowali się zatrzymać skład na najbliższej stacji kolejowej.
Obsługa pociągu została skontrolowana w Lipnie. Tam okazało się 49-letni Marek K., kierownik pociągu jest nietrzeźwy. Miał prawie 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został zatrzymany z maszynistą 52-letnim Piotrem B.
Śledczy oskarżają
Sprawą zajęła się prokuratura. Wczoraj do Sądu Rejonowego w Toruniu, trafił akt oskarżenia przeciwko mężczyznom. Zebrane w sprawie dowody nie pozwoliły śledczym na postawienie zarzutu potrącenia mężczyzny. Nie wiadomo też w jaki sposób Tomasz J. znalazł się na torach. Podczas przesłuchania przyznał, że tego dnia chciał popełnić samobójstwo. Był pijany i niewiele nie pamięta. Obecnie przebywa w Zakładzie Leczniczo-Opiekuńczym w Browinie (powiat toruński). Powoli wraca do zdrowia.
Odpowiedzą za nieudzielenie pomocy
Śledztwo prokuratorskie wykazało, że obsługa pociągu zatrzymała szynobus, zdjęła leżącego z torów mężczyznę, wrzuciła do rowu i ruszyła dalej. O wszystkim powiadomiła dyżurną stacji w Lubiczu.
Nie wspomnieli jednak słowem o tym, że mężczyzna był cały zakrwawiony i potrzebował natychmiastowej pomocy. Co ciekawe, zarówno maszynista jaki kierownik pociągu zapewniali dyżurną, że Tomasz J. nie miał żadnych ran. Znaleźli się jednak świadkowie, którzy widzieli w jakim stanie naprawdę był ranny.
Piotr B. przyznał się do winy. Marek K. zaprzeczył stawianym mu zarzutom.
Wyjaśnienia oskarżonego są sprzeczne z zebranymi w sprawie dowodami.
Za popełnione przestępstwo grozi im do trzech lat więzienia.