Nie był to zwykły dom jednorodzinny. Raczej budynek gospodarczy przebudowany na mieszkanie. Rozpadł się doszczętnie, gdy w czwartek, kwadrans po godz. 16.00 wybuchła w nim butla gazowa.
- Eksplozja była tak silna, że zniszczyła praktycznie cały budynek - mówi asp. sztab. Witold Miklikowski, zastępca komendanta PSP w Wąbrzeźnie.
W chwili wybuchu, w środku był tylko 36-letni Wiesław K. Spod gruzów wydobywali go strażacy.
Mężczyzna był nieprzytomny, ale żył. Wezwano helikopter, który przetransportował rannego do szpitala wojewódzkiego im. Jana Biziela w Bydgoszczy.
Wczoraj stan mężczyzny lekarze oceniali jako ciężki. Trwały również starania, aby przetransportować go do jednego ze specjalistycznych ośrodków leczenia oparzeń w Siemianowicach bądź Gryficach.
Już na miejscu tragedii pojawiły się pogłoski, że wybuch nie był wypadkiem. Mógł być spowodowany przez Wiesława K., który chciał popełnić samobójstwo.
- Na obecnym etapie prowadzenia dochodzenia nie wykluczamy żadnej wersji. Zakładamy, że mogło to być przestępstwo, choć najbardziej prawdopodobna jest wersja, która mówi, że zdarzenie było próbą samobójczą - mówi Janusz Biewald, zastępca prokuratora rejonowego w Wąbrzeźnie.
Z zeznań świadków wynika, że Wiesław K. od dłuższego czasu mówił o samobójstwie. O tym, że tym razem próbował je popełnić przekonują również pierwsze oględziny miejsca wybuchu. Drzwi do domu były zamknięte od środka na klucz, a otwory wentylacyjne pozapychane różnymi szmatami.
To - zdaniem prokuratury - świadczy, że mężczyzna wszystko mógł przygotować sam. - Jest to oczywiście jedna z hipotez, która będzie weryfikowana. Nie wykluczamy również i takiej, która mówi, że do zdarzenia doszło z udziałem osób trzecich - tłumaczy prokurator Biewald.