https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie wzywaj karetki nadaremnie!

Hanka Sowińska
W ocenie toruńskich ratowników liczba nieuzasadnionych wezwań przekracza 50 proc. ogółu zgłoszeń.
W ocenie toruńskich ratowników liczba nieuzasadnionych wezwań przekracza 50 proc. ogółu zgłoszeń. Janusz WóJtowicz
To kolejne „przykazanie”, które powinni wziąć sobie do serca nie tylko wierzący. Niepotrzebne wezwanie pogotowia może kosztować czyjeś życie!

W minioną środę Pogotowie Ratunkowe w Toruniu odebrało pilne wezwanie do chorego. Po przyjeździe karetki na miejsce okazało się, że nikt z domowników nie wzywał pomocy.

- Działo się to w rejonie, w którym jest tylko jeden ambulans. W sytuacji realnego zagrożenia życia w innej części miasta, ratownicy przybyliby z opóźnieniem. W takich sytuacjach zawiadamiana jest policja - informuje Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu (pogotowie jest w strukturze tej lecznicy).

Jedna trzecia zgłoszeń bezzasadna

Głupie żarty, wezwania do błahych dolegliwości, zemsta na mężu, z którym właśnie pokłóciła się żona i wykręciła mu taki numer (taki, czyli „999”) są prawdziwą plagą. Próbują z nią walczyć sami ratownicy medyczni, którzy przygotowali kampanię społeczną „Wzywaj z głową”.

Jej najważniejszy cel to zminimalizowanie liczby bezzasadnych wezwań (z raportów NIK wynika, że przynajmniej 30 proc. zgłoszeń nie ma uzasadnienia). Przykłady można mnożyć. Karetka pędzi na sygnale, bo została wezwana do kogoś, kogo trzeci dzień boli brzuch, albo kończą mu się leki na przewlekłe choroby. Czyli interweniuje w sytuacjach, które absolutnie nie stanowią nagłego zagrożenia życia lub zdrowia.

Koszty nieuzasadnionych wyjazdów są ogromne, a ponosimy je wszyscy. Poza pieniędzmi, ważniejsze jest życie tego, kto w danej chwili faktycznie potrzebuje pilnej pomocy, a w tym czasie pogotowie jedzie do kogoś, kto np. przesadził z treningiem w siłowni i bolą go mięśnie.

Niewiedza może kosztować życie

Adam Stępka, krakowski ratownik medyczny, jeden ze współorganizatorów kampanii „Wzywaj z głową” podkreśla, że jej podstawowym celem jest edukacja społeczeństwa.

Okazuje się, że spora część wezwań nie wynika z cwaniactwa (bo zamiast czekać tygodniami na wizytę u specjalisty, można sobie wezwać karetkę!) czy głupoty (ta powinna być karana), tylko z niewiedzy.

Na stronie kampanii (www.wzywajzglowa.pl) możemy przeczytać, że głównym problemem nieuzasadnionych wezwań zespołów ratownictwa medycznego jest brak znajomości definicji stanu nagłego zagrożenia zdrowia lub życia.

- Właśnie przez to zdarza się, że występujące od pewnego czasu objawy bywają interpretowane jako stan nagły. Tymczasem stanem nagłego zagrożenia zdrowia lub życia jest sytuacja, w której - w nieoczekiwany, gwałtowny sposób - dochodzi do wystąpienia objawów, których bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu, uszkodzenie ciała lub utrata życia - informują organizatorzy akcji.

Organizatorzy kampanii „Wzywaj z głową” przygotowali zdjęcia i plakaty, które mają nie tyle szokować, co dawać do myślenia

Nie wzywaj karetki nadaremnie!

Fot. materiały kampanii „wzywaj z głową”

Ratownicy nie wypisują recept

Włączyli się do niej również ratownicy medyczni z toruńskiego szpitala na Bielanach.

Dr Mielcarek: - Działając w ramach Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Ratowników Medycznych wspierają kampanię „Wzywaj z głową”. Podczas różnorakich szkoleń dyspozytorzy i ratownicy informują o problemie, jakim jest nieuzasadnione wezwanie zespołu ratowniczego.

W ocenie toruńskich ratowników liczba nieuzasadnionych wezwań przekracza 50 proc. ogółu zgłoszeń.

- Są to najczęściej wezwania do przeziębień, nieco podwyższonej temperatury, skaleczenia - a więc wszystkich tych sytuacji, które pozostają w gestii lekarza rodzinnego. Często zdarzają się wezwania do wypisania recepty - pomijając brak nagłych wskazań do takiego wezwania, pacjenci zapominają, że w większości karetek obecnie nie ma lekarzy - przypomina rzecznik WSZ.

Ratownicy proszą również, aby dzwoniąc po karetkę nie okłamywać dyspozytorów pogotowia i nie podawać fałszywych objawów.

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Ratownik Medyczny
W dniu 27.11.2015 o 22:51, kp napisał:

Proste rozwiązanie  na postulaty ratowników - dostajecie zapłatę za wyjazd, a nie za gotowość. Obecnie - czy się stoi, czy się leży... - więc wiadomo - nikt nie chce jechać. Jak zapłata za wyjazd  - wszyscy się biją o zlecenie. Proste. Pracowałem w pogotowiu - wiem jak jest - chociaż akurat lubiłem wyjazdy. No i nie ma co pacjentowi wciskać, że nie wie dlaczego wzywa. Chory nie musi znać się na medycynie i może mieć wątpliwości czy jego stan nie zagraża życiu. Mogę się oczywiście mylić.

Problem w tym, że my możemy jeździć do wszystkiego... Do najgorszej pierdoły możemy biec. Uwierz mi człowieku!! Problemem nie jest to, że nam nie chce się jeździć. Problem w tym, że w końcu tej karetki zabraknie.

Zgodzę sie z tym, że przeciętny Kowalski nie musi znać się na medycynie... Ale nawet dziecko w przedszkolu wie, że karetki nie wzywa się do "swędzących stóp" do "uryziony przez chomika" czy "wypadają włosy od 2 tygodni". A TRZEBA CI WIEDZIEC BOSKI ZNAWCO TEMATU, ŻE TEGO TYPU POWODY LUDZIE PODAJĄ PO PRZYJEŹDZIE KARETKI.

J
Jumanji.
W dniu 27.11.2015 o 19:52, SANDIEGO napisał:

W San Diego ratownicy medyczni apelują, żeby nie wahać się z telefonowaniem pod numer 911, który obowiązuje na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W ciągu kilku minut pojawia się wóz straży pożarnej (każdy strażak jest przeszkolony do udzielenia pierwszej pomocy medycznej), a zaraz po nim ambulans medyczny. Nikt nikogo nie oskarża o bezzasadne wezwanie karetki do chorej osoby. Od oceny stanu zdrowia chorego jest przecież lekarz, który w USA jest zawsze trzeźwy na dyżurze. Co kraj, to obyczaj.  :)

W RP też! :rolleyes:

 Taka jest tutaj zasada. Strażacy są na ogół pierwsi i później, gdy zachodzi potrzeba, to pomagają medykom z noszami, itp.  Co kraj, to obyczaj.  :)

I u Nas też tak będzie! :)

G
Gość
W dniu 27.11.2015 o 22:59, SANDIEGO napisał:

 "Chory nie musi znać się na medycynie i może mieć wątpliwości czy jego stan nie zagraża życiu".  :wacko:   Taka zasada obowiązuje w USA.  :)

Taka zasada obowiązuje również mnie w Polsce - bez rzomowy i badania nigdy nie będzie wiadomo co komu dolega.

S
SANDIEGO
W dniu 27.11.2015 o 23:03, KubuśPuchatek napisał:

Jednego nie rozumiem. Dzwonię i one przyjadą. Ok. Ale po co te strażaki? :o

 

 Taka jest tutaj zasada. Strażacy są na ogół pierwsi i później, gdy zachodzi potrzeba, to pomagają medykom z noszami, itp.  Co kraj, to obyczaj.  :)

K
KubuśPuchatek
W dniu 27.11.2015 o 19:52, SANDIEGO napisał:

W San Diego ratownicy medyczni apelują, żeby nie wahać się z telefonowaniem pod numer 911, który obowiązuje na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W ciągu kilku minut pojawia się wóz straży pożarnej (każdy strażak jest przeszkolony do udzielenia pierwszej pomocy medycznej), a zaraz po nim ambulans medyczny. Nikt nikogo nie oskarża o bezzasadne wezwanie karetki do chorej osoby. Od oceny stanu zdrowia chorego jest przecież lekarz, który w USA jest zawsze trzeźwy na dyżurze. Co kraj, to obyczaj.  :)

Jednego nie rozumiem. Dzwonię i one przyjadą. Ok. Ale po co te strażaki? :o

S
SANDIEGO
W dniu 27.11.2015 o 22:51, kp napisał:

Proste rozwiązanie  na postulaty ratowników - dostajecie zapłatę za wyjazd, a nie za gotowość. Obecnie - czy się stoi, czy się leży... - więc wiadomo - nikt nie chce jechać. Jak zapłata za wyjazd  - wszyscy się biją o zlecenie. Proste. Pracowałem w pogotowiu - wiem jak jest - chociaż akurat lubiłem wyjazdy. No i nie ma co pacjentowi wciskać, że nie wie dlaczego wzywa. Chory nie musi znać się na medycynie i może mieć wątpliwości czy jego stan nie zagraża życiu. Mogę się oczywiście mylić.

 

 "Chory nie musi znać się na medycynie i może mieć wątpliwości czy jego stan nie zagraża życiu".  :wacko: 

 

 Taka zasada obowiązuje w USA.  :)

G
Gość
W dniu 27.11.2015 o 20:32, P.Z. napisał:

 ty idioto!!!!  

potwierdziłes swoją diagnoze-stan twojego zdrowia.

G
Gość
W dniu 27.11.2015 o 20:24, P.Z. napisał:

Tak, u was to pewnie i pszczoły sto razy większe.   :P   

ty idioto!!!!

S
SANDIEGO
W dniu 27.11.2015 o 10:15, Jumanji. napisał:

Stanem nagłego zagrożenia zdrowia lub życia jest sytuacja, w której - w nieoczekiwany, gwałtowny sposób - dochodzi do wystąpienia objawów, których bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu, uszkodzenie ciała lub utrata życiaSzczególnie ważna definicja  w zagrożonych rejonach, w których w pogotowiu czuwa tylko jeden ambulans, tudzież na wyjeździe do chorego jest ... !A jak nagle i niespodziewanie dwie osoby w jednym czasie rzeczywiście potrzebują nagłej pomocy, to na czym polega selekcja, która musi umrzeć z powodu cięć i szukania dzikich oszczędności?(Tak wiem, ale czasem może się zdarzyć, 5 minut to dużo czasu, a często za mało...)  

 

W San Diego ratownicy medyczni apelują, żeby nie wahać się z telefonowaniem pod numer 911, który obowiązuje na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W ciągu kilku minut pojawia się wóz straży pożarnej (każdy strażak jest przeszkolony do udzielenia pierwszej pomocy medycznej), a zaraz po nim ambulans medyczny. Nikt nikogo nie oskarża o bezzasadne wezwanie karetki do chorej osoby. Od oceny stanu zdrowia chorego jest przecież lekarz, który w USA jest zawsze trzeźwy na dyżurze. Co kraj, to obyczaj.  :)

G
Gość
W dniu 27.11.2015 o 09:58, stan napisał:

Czyli ponad 50% społeczeństwa to po prostu głąby. Do tego jeszcze najczęściej pijane. I jak ma być dobrze w tym kraju?

Jest na to sposób, 5000 zł kary i zaraz poczuje się jeden tuman z drugim wyleczony z głupoty.

s
stan
Czyli ponad 50% społeczeństwa to po prostu głąby. Do tego jeszcze najczęściej pijane. I jak ma być dobrze w tym kraju?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska