Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zamkną mi ust

Redakcja
Rozmowa z LESZKIEM MALINOWSKIM, założycielem kabaretu "Koń Polski"

- Spotykamy się na II Inowrocławskim Turnieju Tenisowym Artystów Sceny Polskiej. Od kiedy zaczęła się pana przygoda z tenisem?

- Gdy miałem 39 lat ważyłem parę kilogramów więcej. Nie uprawiałem żadnych sportów. Zacząłem zauważać, że nawet wchodzenie po schodach sprawia mi olbrzymią trudność. Wbiegałem na scenę, podchodziłem do mikrofonu i okropnie dyszałem. Robiło mi się wstyd. Stwierdziłem, że muszę się za siebie wziąć. Zacząłem od piłki nożnej, ale po każdej grze moje nogi były w koszmarnym stanie. Biegać mi się nie chciało, bo to okropnie nudne. Szukałem dyscypliny mniej kontaktowej niż piłka nożna. Padło na tenis. Zacząłem grać z kolegami. Założyłem klub, który do dziś funkcjonuje w Koszalinie. W pewnym momencie załapałem się do grona artystów grających w tenisa. Ten sport bardzo mnie wciągnął. Przybyła mi nowa pasja. Zbudowałem nawet u siebie na wsi kort tenisowy. Co roku organizuję tam turnieje.

- Tenis wydaje mi się sportem bardzo poważnym, dla elit. Jakoś nie pasuje mi on do pana, mistrza kabaretowej sceny.

- Wszystko zależy od tego, jak kto do tego sportu podchodzi. Są koledzy, którzy do każdej gry podchodzą bardzo poważnie. Są i tacy, którzy bawią się tym. Ja należę właśnie do nich. Dla mnie jest to forma zabawy towarzyskiej. Słyszę czasami w małych miasteczkach, że piłka nożna jest sportem masowym. Uważam, że takim sportem może z powodzeniem być tenis. Trudno jest skrzyknąć chłopaków do gry w piłkę. Łatwiej jest znaleźć jednego, z którym co kilka dni można byłoby pograć w tenisa. Takie impreza, jak ta inowrocławska jest z naszej strony pewną promocją tenisa w Polsce.

- Zmieńmy temat i powróćmy na kabaretowe podwórko. Co pana śmieszy w dzisiejszej Polsce?

- Uwielbiam się śmiać z sytuacji obyczajowych, z komicznych charakterów, które spotyka się w naszym kraju. Uwielbiam śmiać się z lapsusów językowych. Niestety satyryk ma obowiązek wypowiadać się na temat polityki...

- Kabaret Koń Polski rzadko sięga po tematy polityczne. Częściej śmiejecie się z polskich przywar.

- To nie jest tak. My po prostu staramy się na bieżąco komentować to co się dzieje. Pod tym względem nasz kabaret stara się w sposób wyważony przedstawiać satyrę obyczajową i polityczną. Muszę przyznać, że po tematy polityczne sięgam z coraz mniejszą satysfakcją. Dużo lepiej śmiać się z dobrych polityków, wyłuskiwać jakieś ukryte wady, malutkie obłudy. Dużo gorzej jest, gdy politycy wykładają się na stół po całości i sami tworzą kabaret. W takich sytuacjach my już nie jesteśmy potrzebni. Dzisiejsi politycy tworzą jednak smutny kabaret. Mnie też zależy na tym, by nasz kraj się rozwijał, szedł do przodu, żeby ludzie nie chcieli stąd uciekać i znajdowali tutaj swoją szansę. Kraj jest wtedy udany, jeśli młodzi ludzie znajdują tutaj swoją szansę. Będę miał pretensje i krytykował tych polityków, którzy tej szansy nie tworzą. Będę wyśmiewał ich i im dogryzał. Nasze państwo musi zrobić wszystko, żeby ludziom chciało się tu zostać. Dziś młodzież ucieka z tego kraju.

- A co pana śmieszyło w 1985 roku, gdy z kolegami zakładał pan kabaret "Koń Polski"?

- My byliśmy wtedy kabaretem walczącym. To była walka poprzez śmiech. Graliśmy sztuki w piwnicach, w akademikach. Cieszyłem się bardzo po zmianie ustroju w 1989 roku. Myślałem, że na zawsze skończymy z polityką i śmiać się będziemy z obyczaju. Okazało się, że polityka ani na chwilę się nie skończyła. Bo jeszcze nie było takich polityków, z których nie dałoby się pośmiać. Naszym zadaniem dziś jest przede wszystkim dawanie ludziom rozrywki. Odpowiadamy tylko na zapotrzebowania. Na pewno kabaret z lat 80. był misją. Myśmy wtedy kontestowali system i mieliśmy kłopoty. Dziś to już nie jest misja. Śmiać się mogą dziennikarze. Póki co, wolność słowa jeszcze obowiązuje, chociaż różne rzeczy się dzieją. Dziś mamy do czynienia może nie z cenzurą, ale z autocenzurą. Redaktorzy programów naciskają, by w naszych skeczach było jak najmniej polityki, by nikomu nie dogryzać, nie używać nazwisk.

- Czy organizatorzy imprez z waszym udziałem również próbują wpłynąć na was, by nie wyśmiewać konkretnych polityków?

- To się zdarza bardzo rzadko, ale zdarza. W takich przypadkach reaguję w sposób jednoznaczny. Kreacja programu zależy od artystów. Niech każdy wykonuje swoją pracę.

- Poza kabaretem zajmuje się pan wieloma innymi rzeczami. Jest pan między innymi redaktorem naczelnym radia "Północ".

- Kabaret jest moją główną działalnością. Jestem również producentem telewizyjnym. Organizuję festiwal kabaretu w Koszalinie, który wymyśliłem. Jestem również współwłaścicielem radia. Co ciekawe jego udziałowcem jest również Henryk Sawka, znany rysownik i satyryk.

- Czy w waszym radiu jest więcej kabaretu, skoro na jego czele stoją kabareciarze?

- Moi ludzie błagają mnie, bym ponagrywał dla nich trochę skeczy. Czasami na to znajduję czas, czasami nie. Na pewno w radiu kabaretu jest za mało. Mam jednak pewną formę pracy z ludźmi. Są ze mną uśmiechnięci, wyluzowani. Dbam o to, by ludzie wchodzili na "dj-kę" z jak największą radością. Oni wiedzą, że ja czasami ich słucham i że oczekuję, by przez nich do słuchaczy przepływała radość.

- Czyli to, że szef słucha ich nie stresuje?

- Nie. Ich to mobilizuje do tego, by sypać żartami z rękawa. By było wesoło.

- Trudno nie wspomnieć o największym hicie kabaretu "Koń Polski", czyli skeczu "Marian i Hela". Na czym polega jego fenomen?

- Ten skecz przeleżał rok w szufladzie, ponieważ wstydziłem się przebrać za babę. Czasami do tej pory się wstydzę. Ten skecz napisałem z życia. Zebrałem fragmenty autentycznych rozmów swoich i moich przyjaciół. Gdy zebrałem te wszystkie największe absurdy, stworzyłem postać Mariana i Heli, to okazało się, że drzemie w nich potworna siła. Spotykałem się z opiniami ludzi, którzy twierdzą, że te rozmowy musiałem usłyszeć u nich w domu. Stąd się wziął ten fenomen.

Rozmawiał DARIUSZ NAWROCKI

Fot. AUTOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska