
(fot. Infograf. Jerzy Chamier-Gliszczyński)
- W naszym mieście nie można czuć się bezpiecznie nie tylko na ulicach, ale nawet w pojazdach komunikacji miejskiej - uważa pani Anna (nazw. do wiad. red.), która w niedzielę wieczorem była świadkiem dramatycznego zajścia w autobusie linii 53.
- Widziałam jak trzech zakapturzonych wyrostków ciężko pobiło młodego chłopaka - opowiada kobieta, która przekonuje, że pozostali pasażerowie nie mieli możliwości, by zareagować.
- W autobusie jechała garstka kobiet z dziećmi i tylko dwóch mężczyzn, a bandyci byli bardzo agresywni i nie przejmowali się świadkami - tłumaczy bierność pani Anna, która ma pretensje głównie do kierowcy.
- W żaden sposób nie zareagował - nie odezwał się, nie zatrzymał autobusu, nie wezwał policji - oskarża.
Pobicia, którego była świadkiem, policji nie zgłoszono w ogóle. Nie wie o nim również MZK. - Nie mamy żadnej informacji o podobnym zajściu we wskazanym autobusie - twierdzi Mariusz Reszka, wicedyrektor MZK i przekonuje, że gdyby kierowca widział całą sytuację, z pewnością by coś zrobił.
- Nie wymagamy od kierowców bezpośredniej reakcji - żeby nie narażali zdrowia pasażerów i własnego - ale w szoferce jest przycisk uruchamiający cichy alarm, po którym dyspozytor zawiadamia policję - wskazuje przedstawiciel MZK.
Zapewnia, że przewoźnik robi wszystko, by pasażerowie byli w jego pojazdach bezpieczni. Pani Anny to nie przekonuje. - Po niedzielnej "przygodzie" nie będę puszczać swoich dzieci samych do autobusów i tramwajów - zapowiada kobieta, która nie jest w swoich obawach odosobniona.
- Wieczorem wsiadam zawsze do pierwszego wagonu tramwaju, bo jechać drugim się boję - przyznaje pani Agata, która regularnie jeździ komunikacją miejską. - Kiedy jedzie ze mną grupka hałaśliwych wyrostków, to czuje się niepewnie i często wysiadam wcześniej.
Chuligaństwu w autobusach i tramwajach miał zapobiegać monitoring. MZK twierdzi, że zapobiega. - W pojazdach, w których zamontowaliśmy kamery, wyraźnie zmniejszyła się aktywność wandali - przekonuje Robert Dziubich, wicedyrektor MZK i dodaje, że z ich zapisu często korzysta policja, ujawniając złodziei.
Problem w tym, że kamery ma tylko co trzeci autobus i raptem kilka tramwajów. - Docelowo chcemy monitorować wszystkie, ale to kosztuje, dlatego w kamery wyposażamy tabor sukcesywnie - w miarę wymiany i remontów - tłumaczy Dziubich.
W tym roku przybędzie w Bydgoszczy 6 nowych autobusów, wyremontowanych zostanie także 8 tramwajów - wszystkie będą miały monitoring.