https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niech się uczą u siebie. Gminy nie potrafią się między sobą dogadać. Cierpią na tym rodzice i ich pociechy

DJ
W Szkole Podstawowej nr 37 uczą się tylko dzieci z Bydgoszczy.
W Szkole Podstawowej nr 37 uczą się tylko dzieci z Bydgoszczy.
Pierwszaki z ościennych gmin nie pójdą już do bydgoskich szkół. - To absurd - twierdzą wójtowie oraz dyrektorzy podstawówek i gimnazjów.

Prezydent Dombrowicz zadecydował, że od tego roku w Bydgoszczy będzie obowiązywał zakaz przyjmowania do szkół dzieci z innych gmin.

- Kompletnie nie rozumiem decyzji prezydenta. Dla mnie jest ona absurdalna - mówi Jan Wach, wójt gminy Sicienko z której do naszego miasta do szkół dojeżdża ponad 100 uczniów. - Dzieci z gmin przyległych do Bydgoszczy trafiają do różnych klas. Nie sądzę, żeby powodowały one wzrost liczby oddziałów w tych placówkach. Również pieniądze nie powinny stanowić problemu, ponieważ idą one za uczniem, a nie zostają w gminie, w której on mieszka - tłumaczy.

Tego samego zdania jest Anna Rywak, sekretarz gminy Białe Błota. - Zdziwiła mnie deklaracja wydana przez Urząd Miasta w Bydgoszczy. Tym bardziej, że wydano ją dopiero 28 sierpnia. Jest to moment, w którym większość rodziców już zadecydowała, gdzie pośle swoje pociechy. Za późno więc na takie zmiany - mówiła. - Zresztą moje dzieci, również nie chodzą do szkoły leżącej na terenie gminy, w której mieszkamy. Musieliby do niej dojeżdżać dwanaście kilometrów, a tak mają tylko dwa. Decyzja o wyborze najlepszej szkoły powinna należeć do rodziców i ich dzieci - dodaje.

Klasy są zbyt liczne

Ratusz swoją decyzję tłumaczy dbałością o jak najwyższy poziom nauczania w bydgoskich szkołach. Według urzędników liczne klasy temu nie służą. Co roku miasto musi również dopłacać kilka milionów złotych, ponieważ subwencje oświatowe są niewystarczające. - Pokrywamy średnio 40 proc. kosztu utrzymania ucznia. Gdyby te pieniądze wróciły do miasta, moglibyśmy przeznaczyć je chociażby na remonty - wyjaśnia Marian Sajna, dyrektor wydziału edukacji w bydgoskim ratuszu. Zapowiada jednak, że miasto zamierza rozpocząć rozmowy z sąsiadującymi gminami. - Mam nadzieję, że w ciągu tego roku rozwiążemy ten problem - mówi.

Dzieci ucierpią najbardziej

Dyrektorom bydgoskich podstawówek i gimnazjów nie podoba się pomysł miasta. - Trudno zabronić dziecku, które ma np. wybitne zdolności z matematyki, żeby nie poszło do wybranej przez siebie szkoły. Deklaracja zabraniająca przyjmowania do szkół dzieci spoza Bydgoszczy, jest więc niesprawiedliwa i krzywdząca. Przez niesnaski między gminami, najbardziej ucierpią dzieci - twierdzi Agnieszka Łysio, dyrektorka Gimnazjum nr 50 w Bydgoszczy.

W tym roku wśród pierwszoklasistów w Szkole Podstawowej nr 37 w Bydgoszczy nie ma uczniów mieszkających w ościennych gminach. Mirosław Zajdler, dyrektor tej placówki mimo, że od przyszłego roku zamierza zastosować się do nowego zarządzenia, nie widzi problemu w przyjmowaniu uczniów spoza Bydgoszczy. - Wszyscy powinni mieć jednakowe szanse - twierdzi.

Zakaz przyjmowania do szkół mieszkańców gmin sąsiadujących z Bydgoszczą dotyczy tylko pierwszoklasistów. Uczniowie, którzy rozpoczęli już naukę, mogą ją nadal kontynuować.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mich
heniek star nie skończył żadnej szkoły
H
HeniekStar
Bardzo dobrze. Pognić, szczególnie Białe Błota. O kawałek gruntu, z którego i tak nie korzystają kłócą się do upadłego. Pozostałe gminy ościenne, nie chca odstąpić ziemi na rozwój miasta. Spadówa i budowac sobie szkoły u siebie. Tym razem brawo prezio
m
mich
Mieszkam poza Bydgoszczą i tam płacę podatek od nieruchomości,
mam firmę w Bydgoszczy zatrudniam ludzi z Bydgoszczy, tutaj również płacę
kilkanaście razy większe podatki. Moje dziecko wybrało sobie
gimnazjum przy liceum bo jest zdolne i ma możliwość lepszego rozwoju.
Pan Dąbrowicz jest krótkowzroczny. W tej chwili już jest za mało dzieci w szkołach
i zamykane są oddział na przykład w Gim. 16. Chodzi o oszczędności a nie o dobro dzieci
czy remonty. Kasa potrzebna jest pewnie na przebudowę rynku.
Zmniejsza się ilość oddziałów zwiększając ilść dzieci w klasach.
Poza tym widzę tu drugie dno. Jest to zemsta za brak ustępstw w kwestii sporu
z gminami o teren. Następnym krokiem będzie zakaz studiowania dla niebydgoszczan
na bydgoskich uczelniach - paranoja tego pana.
Ludzie i tak to będą obchodzili. Wystarczy zameldować dziecko u rodziny, znajomych lub babci w Bydgoszczy.
A
Air
Takie poglądy jak prezentowane tu stanowisko ratusza są jednak szkodliwe dla polskiej nauki, inteligencji i rozwoju mieszkańców zamieszkujących ziemie polskie. Ograniczanie dostępu do oświaty, z niskich pobudek, to szokujące postawy zasługujące na publiczne napiętnowanie. Takie jest moje zdanie. Czy to dotyczyć będzie w przyszłości liceów, uniwersytetów i zakładów pracy? Może odbuduje się również mury miejskie?
G
Gość
Dobra decyzja. Jak chcą żeby ich dzieci się uczyły w dobrej szkole niech płacą, albo sobie pobudują szkoły w gminach. Najlepiej uciec za miasto tam i płacić podatki.
~Arek~
Nie przepadam za Prezydentem ale popieram tą decyzję. Dość wożenia się na koszt Bydgoszczan. Wystarczy że w Bydgoszczy pracują a podatki płacą w gminach. gdy chodzi o ziemię dla Bydgoszczy stoją murem na nie. Trzeba w końcu te sprawy uporzaąać.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska