Niesamowity mecz Twardych Pierników z Torunia. Słupsk zdobyty!

CZARNI: Garrett 24 (1), Klassen 23 (2), Beech 18, Witliński 2, Jankowski 0 oraz Słupiński 7, Lewis 2, Young 0, Musiał 0, Kordalski 0.
TWARDE PIERNIKI: Manigat 25 (3), Samsonowicz 14 (2), Diduszko 13 (2), Cel 11, 7 zb., Amigo 8, 8 zb. oraz Rogić 13 (1), 5 as., Kołodziej 10, Janczak 0.

Obie drużyny przed sezonem były typowane do walki o utrzymanie, a przystąpiły do hitu kolejki z bilansem 9-3, ale to gospodarze byli wielkim faworytem. Twarde Pierniki już bez Watsona i Thompsona, a ich zastępcy Daniel Amigo i Roko Rogić dopiero dwa dni przed meczem pojawili się w Toruniu. Co więcej, w składzie gości zabrakło kontuzjowanego Jamesa Eadsa.

Torunianie postawili na prosty basket, a pod nieobecność gwiazd bardzo dobre wejście w mecz zaliczyli Bartosz Diduszko i Michał Samsonowicz. Solidna obrona, która wymuszała błędy w akcjach Czarnych i skuteczny atak dały Twardym Piernikom prowadzenie 13:5 w połowie 1. kwarty i zmusiły Mantasa Cesnauskisa do przerwy na żądanie. Torunianie w końcówce 1. kwarty roztrwonili całą przewagę, marnując m.in. sześć rzutów wolne z rzędu (Cel, Manigat i Amigo, a cały zespół w 1. kwarcie 4/12).

Torunianom może ubyło talentu w ataku, ale za to imponowali pracą w defensywie. Nasz zespół odbudował 8 punktów przewagi i to mimo przygniatającej przewagi Czarnych pod tablicami (27:13 w zbiórkach do przerwy). Rekordowa przewaga przed przerwą wynosiła już 13 punktów, ale ostatnie minuty 2. kwarty należały do gospodarzy, którzy wymuszali faule coraz bardziej zmęczonych obrońców Twardych Pierników.

Po przerwie torunianie grali swoje, a gospodarze coraz bardziej tracili głowę. Kapitalny mecz grał Jahenns Manigat, który wziął na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. W 23. minucie 5 faul popełnił Kalif Young, a za chwilę z ławki wyleciał Mantas Cesnauskis. Manigat wykonywał aż pięć wolnych i wszystkie trafił (38:49). Czarni zaczęli jednak grać z coraz większą pasją i odrabiali straty. Nie do zatrzymania w tej kwarcie był Beech (15 pkt). Przed ostatnią kwartą Twardym Piernikom zostało 7 punktów przewagi.

Torunian nikt nie mógł już jednak zatrzymać w tym meczu. W ostatniej kwarcie ani na chwilę nie stracili panowania nad wydarzeniami na boisku. Sami popełnili tylko 7 strat, a po drugiej stronie wymusili ich aż 20. Rogić i Amigo może nie wpadli spektakularnie, ale po dwóch treningach świetnie wyglądała współpraca na parkiecie. Największym bohaterem meczu jest jednak Ivica Skelin, który w tak krótkim czasie tak poukładał praktycznie nowy zespół.

Daniel Amigo zaczął mecz w pierwszej piątce, ale wyraźnie zmagał się z jetlagiem. Był zagubiony na parkiecie, nie trafił dwóch pierwszych rzutów i usiadł na ławce. Wrócił jeszcze w 1. kwarcie i zaczął grać naprawdę mądrze i dobrze. Skuteczność z gry do poprawy (2/9 z gry), ale do tego 4 asysty i 2 przechwyty, a do tego mnóstwo małych, pożytecznych zagrań po obu stronach parkietu.

Roko Rogić pojawił się na parkiecie w 7. minucie i od razu w pierwszej akcji zapisał asystę po wolnych Aarona Cela. Początek był trudny, ale po przerwie Chorwat zagrał bardzo dobre zawody, w sumie 6/10 z gry, 4 zbiórki, 5 asyst i sporo dobrej roboty w defensywie.

Dzięki zwycięstwo w Słupsku Twarde Pierniki nie tylko obroniły miejsce w ścisłym topie PLK, ale także zapewniły sobie udział w turnieju finałowym Pucharu Polski.