Zobaczymy tu m.in. blisko czterdzieści prac Piotra Wolińskiego - artysty ludowego, rzeźbiarza z Kcyni, ucznia Klary Prillowej. Pan Piotr świętuje właśnie 50-lecie pracy twórczej.
Zgromadzone dzieła w przeważającej części pochodzą ze zbiorów Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie, zwłaszcza te z początkowego okresu twórczości kcynianina.
Jednak hitem wystawy wydaje się być rzeźba "Życie na Pałukach" będąca dziś własnością Muzeum Ziemi Szubińskiej. Została wykonana w roku ubiegłym. Jak mówi Piotr Woliński, już jest z tego cyklu "Życie na Pałukach II".
- Nie mogłem jednak pokazać tej pracy na wernisażu, ponieważ oficjalnie i po raz pierwszy będzie zaprezentowana na Konkursie sztuki ludowej w Szubinie, którego ogłoszono już 57. edycję.
- Rzeźby o tematyce rolniczej, wiejskiej, ukazaliśmy w szerszym kontekście, żeby nie były tylko same oraz by przy okazji pokazywały prawdziwe oblicze polskiej wsi - mówi Kamila Czechowska, dyrektor Muzeum Ziemi Szubińskiej.
- Prace Piotra Wolińskiego są nieco idylliczne, a życie na wsi kiedyś należało do naprawdę ciężkich. Stąd te stare zdjęcia, a na nich wykopki, sianokosy, ale i te milsze wydarzenia jak dożynki czy szczęśliwe - ślubne. Te obrazy z przeszłości pochodzą z innego naszego projektu. Podobnie jak zdjęcia kapliczek, których niemało jest na Pałukach, a które wykorzystaliśmy do urządzenia zakątka z krzyżem - również rzeźby Piotra Wolińskiego. Dodatkowo pojawiły się, dopełniając wystawę, naturalne elementy wystroju, a więc słoma, siano, różne zboża, narzędzia rolnicze - w tym pług, brony - podarowane przez mieszkańców regionu Romana Cholewińskiego, Tadeusza Ciesielskiego i Wojciecha Kruka. To wszystko przyda się też na zajęciach, bo mamy w ofercie lekcje muzealne dla szkół.
Wystawa potrwa do maja br. Zapraszamy!
Piotr Woliński, jako 14-latek, trafił pod skrzydła Klary Prillowej . To ona dostrzegła jego talent.
Artysta wspomina:
- Miałem 14 lat jak zacząłem rzeźbić pod okiem Klary Prillowej. Najpierw były to prace z gliny. Braliśmy koszyk i żeśmy z chłopakami najpierw po tę glinę chodzili. Pani Klara pokazała nam miejsce, gdzie kopać. Teraz to wszystko zarosło.
- Pani Prillowa była w moim życiu bardzo ważną osobą - taką matką artystyczną. A po niej oczywiście pani Wanda Szkulmowska, która od lat pilnuje, abym przygotowywał prace na konkursy.
- Prillowa miała pracownię, przychodziło do niej 20, 30 dzieciaków. Jeden rok tańczyłem nawet w zespole, który też prowadziła. A później już tworzyłem.
- Pewnego dnia przyniosła mi kawałek lipowego drewna i scyzoryk, tępy. I powiedziała: "A może i ty byś spróbował coś z drewna zrobić?" Pomógł mi na początku starszy o 6 lat brat Jerzy. Naostrzył scyzoryk, zrobił dłuta. Miał już trochę doświadczenie, pierwszy do niej chodził; właściwie to zaprowadził mnie do Prillowej.
- W tej chwili mam sześć albumów, w każdym 250-300 zdjęć moich prac. Ale nie wszystkie są udokumentowane. Szczególnie te z początkowego okresu, które na przykład znajdują się w muzeum w Żninie. Po prostu wtedy nie miałem aparatu... Muszę to nadrobić.
- Pracuję cały czas. Właściwie to się śmieję, że żona nie ma ze mnie pożytku. Idę na jedzenie, spanie, a później do pracowni...
- Kto to po mnie przejmie? Syn poszedł w elektronikę, córka jest pedagogiem, ale ma talent do rysunku, więc... kto wie...