Wiadomo już więcej o zdarzeniu. Z anonimowych relacji świadków zdarzenia wynikało, że to 35-latek wtargnął na jezdnię, uciekając przed trzema chłopcami, którzy mieli się z niego naśmiewać. Czy tak było, policja ustala. Pewne jest to, że chłopcy faktycznie byli na Kościuszki. - Ich rodzice sami się zgłosili na Komisariat Policji - mówi Justyna Przytarska, oficer prasowa chojnickiej policji.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Co powiedzieli rodzice i czy zgłosili się, dowiadując się o zajściu od swoich dzieci, tego Przytarska nie była nam wczoraj w stanie powiedzieć. - To chłopcy w wieku 9 lat - mówi oficer prasowa. - Spisaliśmy zeznania rodziców. Teraz zobaczymy, co jest na nagraniu.
Ze względu na to, że rodzice sami się stawili, policja w normalnym trybie, a więc na pisemny wniosek, wystąpiła do urzędu o zabezpieczenie nagrania i udostępnienie go. Chodzi o to, by zobaczyć, jak faktycznie przebiegało zajście. Dopóki policja nie przejrzy taśm, dzieci nie będą przesłuchiwane. Dlaczego? - W tym wieku nie chcemy narażać ich na niepotrzebny stres - mówi Przytarska. - Musimy też zebrać dane, w jakim teraz stanie jest poszkodowany, w jakim stopniu jest upośledzony i czy ktoś sprawuje nad nim nadzór.
Dodajmy, że widząca zdarzenie osoba opowiadała, że mężczyzna, uciekając na drugą stronę ulicy, odwracał się, sprawdzając, czy dzieci go gonią. Wtedy został potrącony przez fiata 500. Czy mógł się przestraszyć? Jak się dowiedzieliśmy, kamera nie obejmuje zasięgiem łuku przy księgarni. Widać reakcję potrąconego, a chłopców na chodniku - nie. Widać ich wcześniej, ale jest trudno ocenić taki zapis. Najważniejsze więc, by na policję zgłosili się bezpośredni świadkowie!
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju - 22 czerwca 2017.
