Na placu zabaw na osiedlu Burstynowym doszło jeszcze przed oddaniem placu do użytku do trzech wypadków. Maluchy uderzały się w głowę o wystające części zabawek. Rodzice dotychczas nie zgłaszali tego na policję, ale zastanawiają się, czy tego nie zrobić. Tych wypadków by nie było, gdyby zabawki były wykonane zgodnie z wymogami bezpieczeństwa.
Przeczytaj koniecznie: Zapytaliśmy lokalnych samorządowców, czy przyjęliby uchodźców
Powstaje pytanie, jak to się stało, że dzieci wchodziły na nieoddany jeszcze, ale ogrodzony plac? Nie było to trudne, bo jedno z przęseł ogrodzenia nie było zamontowane.
Po ostrym wystąpieniu Kornelii Żywickiej, szefowej osiedla, na inspekcję przed odbiorem udał się burmistrz Finster. To, co zobaczyli urzędnicy i dziennikarze wołało o pomstę do nieba.
Zabawki wyglądały zupełnie inaczej, niż w projekcie. Wszystko pachniało po prostu amatorszczyzną.
- Nie wiemy, jak się na nich bawić. Musimy chodzić bawić się na ul. Ceynowy i nie możemy doczekać się naszego placu - powiedzieli nam Wiktor Rudnik i Radek Narloch. Taka miażdżąca „rekomendacja” jest chyba wystarczająca.
Plac na Bursztynowym nie został dziś odebrany. Do placu przy Kopernika są uwagi, plac na os. Słonecznym też nie został odebrany przez miasto. Do sprawy wrócimy.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju - 22 czerwca 2017.