- W konkursie pokonał pan doświadczonych kandydatów: wicedyrektora Ewę Robak, Andrzeja Rajnholca, szefa urzędu w Świeciu.
- Wybrała mnie komisja powołana przez Prezesa ZUS-u. Dlaczego? Musiałem się wykazać wiedzą o ubezpieczeniach społecznych, finansach, zamówieniach publicznych, o ochronie danych osobowych. Były pytania z przepisów unijnych i pozyskiwania środków z UE. Po zakończeniu dowiedziałem się, że wypadłem bardzo dobrze. Co, nie ukrywam, ucieszyło mnie. Decyzję o starcie w konkursie potraktowałem jako wyzwanie. Podobnie było, gdy odchodziłem w 2010 z US w Rypinie. Chciałem spróbować nowego.
- Gdy było już jasne, że pan wygrał konkurs, pojawiły się opinie, że pana odejście ze skarbówki odbyło się w podejrzanych okolicznościach.
- Zawiodę pana. Nie wydarzyło się nic szczególnego. Wtedy odwołano w Polsce wielu naczelników skarbówek. Po prostu podziękowano mi za kierowanie jednostką, za kompetentne wykonywanie obowiązków. Standardowy oficjalny tryb. Ze stanowiska pełniącego obowiązki naczelnika odwołany zostałem w 2008. Pracowałem tam jeszcze dwa lata. Odszedłem uznając, że bardziej się już w tej instytucji nie rozwinę.
Czytaj: Nowy szef ZUS-u unika kontaktu z mediami
- Konkurował pan z Pawłem Grzybowskim o fotel burmistrza Rypina. I przegrał.
- Przegrałem niedużą różnicą 205 głosów. Dla mnie to był sygnał, że wielu mieszkańców mi zaufało i oddało na mnie głos. To ciekawe doświadczenie. W ogóle cenię sobie bezpośrednie kontakty z ludźmi. To bardzo wzbogaca.
- W 2011 z listy PSL-u kandydował pan do Sejmu. Też się nie udało... Sparzył się pan polityką?
- To też było ciekawe. Zobaczyć, jak wybory wyglądają od kuchni. Ale nigdy nie wstąpiłem do żadnej partii. Daleko mi do politykowania. Po prostu program (ludowców, red.) wydawał mi się najbliższy.
- Zamierza pan jeszcze kandydować?
- (śmiech) Nie, teraz przede mną wiele obowiązków. A w ubezpieczeniach, w zagadnieniach ekonomii, czuję się jak ryba w wodzie.
- W ZUS pan nie pracował. Jest pan człowiekiem z zewnątrz.
- W ostatnich latach prowadziłem w całej Polsce dziesiątki specjalistycznych szkoleń z zagadnień administracyjno-prawnych. Były to kursy dla administracji rządowej i samorządowej: izby skarbowe, celne, urzędy wojewódzkie, marszałkowskie, UOKiK, Urząd Patentowy. Jestem dobrze przygotowany do kierowania pracą oddziału. Do realizowania misji zakładu, czyli dążenia do przyjaznej, rzetelnej obsługi klienta z poszanowaniem zasad racjonalnego, przejrzystego gospodarowania środkami publicznym, wykorzystując technologie i potencjał pracowników.
- Ile pan będzie zarabiał?
- Moja pensja wynosić będzie około 10 tys. zł brutto.