Zgodnie z podpisanym listem intencyjnym Radosław Osuch ma odkupić od miasta 95 procent akcji spółki WKS Zawisza Bydgoszcz, która jest właścicielem drużyny występującej w I lidze. Akcji jest ponad 5 tysięcy. Wartość jednej akcji wynegocjowano na 100 zł. W sumie Osuch wyjmie z kieszeni ponad pół miliona złotych.
- Miasto, by się zabezpieczyć zawarło wiele warunków w umowie - przekonywał Sebastian Chmara, zastępca prezydenta Bydgoszczy , podczas konferencji prasowej ogłaszającej podpisanie listu intencyjnego. - Nowy właściciel Zawiszy będzie musiał zapracować sobie na zaufanie bydgoszczan - podkreślił zastępca prezydenta Rafała Bruskiego.
Dwie części umowy
Umowa składa się z dwóch części. Pierwsza dotyczy sprzedaży akcji, a druga celów sportowych i nakładów inwestycyjnych obu stron w najbliższych czterech latach.
Przyszły właściciel został zobligowany, że w tym czasie ma wprowadzić zespół do Ekstraklasy. Jeśli tego nie uczyni, to ratusz odkupi akcje po cenie sprzedaży. W przypadku spadku do II ligi, spółka zostanie odkupiona po złotówce za akcję, czyli po cenie stukrotnie niższej, niż przy sprzedaży. W sytuacji braku płynności finansowej i złożenia wniosku o upadłość - właściciel zapłaci karę umowną 1 mln zł, odszkodowanie (4 mln), a ratusz przejmie akcje.
Z kolei ratusz zobowiązuje się, że przekaże w ramach promocji miasta spółce 2 mln 750 tys. zł w tym roku.
W kolejnych latach kwota będzie maleć o 100 tys.zł. W przypadku, gdyby z polecenia ratusza ktoś zaczął sponsorować spółkę, to te sumy zostaną pomniejszone o kwotę, którą sponsor przekaże na konto klubu.
By umowa weszła w życie, radni muszą ją przegłosować. Projekt uchwały najpierw musi zaopiniować komisja sportu i turystyki. Następnie będzie dyskusja i głosowanie podczas sesji. Radni muszą wydać zgodę na wydatkowanie tych kwot w latach 2012 - 15. Pierwsza transza na rok 2011 jest zagwarantowana.
- Umowa jest korzystniejsza dla miasta, niż dla mnie - przyznaje Osuch. - Jestem człowiekiem z zewnątrz, dlatego wcale się prezydentom nie dziwię, że w ten sposób zabezpieczyli swoje interesy. Ja ryzykuję wiele, przede wszystkim własne pieniądze, ale jestem na to wyzwanie gotowy - mówił podczas spotkania z mediami.
Prawne wątpliwości
Postanowiliśmy jednak zapytać prawników: czy w istocie takie zapisy zabezpieczają interes miasta, a więc wszystkich bydgoszczan? Warto zadać takie pytania w świetle tego, że w ciągu najbliższych czterech lat zostanie przekazane jednemu człowiekowi ponad 10 milionów złotych z miejskich pieniędzy.
- Wszystko jest uzależnione od tego, jak będzie sporządzona umowa - słyszymy w odpowiedzi. - Jeśli...
Więcej czytaj tylko w piątkowej "Gazecie Pomorskiej".