Sprawa dotycząca galerii to jeden z dwóch zarzutów stawianych Józefowi Piniorowi. Chodzić ma o 40 tysięcy złotych. Dowody? Prowadzący w tej sprawie śledztwo poznański wydział Prokuratury Krajowej nie ukrywa, że najważniejsze to podsłuchane rozmowy telefoniczne.
Czytaj: Śledztwo w sprawie Józefa Piniora. Resort zapewnia, że nie naciskał
Jednak sąd – który na początku grudnia rozpatrywał wniosek o areszt m.in dla Piniora – twierdzi, że to słabe dowody. W przyszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Poznaniu zajmie się zażaleniem śledczych na decyzję o odmowie aresztu.
Tak czy siak z dowodów wynikać ma, że w ubiegłym roku za sprawą Tomasza G. do Józefa Piniora i jego asystenta trafić miało 40 tysięcy złotych. Ministerstwo Infrastruktury prowadziło wówczas postępowanie dotyczące zmian w projekcie jednej z jeleniogórskich galerii handlowych. Senator miał się podjąć interwencji tak by decyzja była korzystna dla inwestora. Jaki był związek człowieka ściganego przez prawo z firmą budującą galerię? Czy ktokolwiek z zaangażowanych tę sprawę wiedział o liście gończym? Tego nie wiemy.
Józef Pinior do zarzutów się nie przyznaje. Konsekwentnie odmawia też komentowania jakichkolwiek informacji o szczegółach tej sprawy. Mówi, że bronił się będzie w sądzie. Cały czas też powtarza, że nigdy nie podejmował się senatorskich interwencji za pieniądze. Nie chciał też odpowiedzieć na pytania dotyczące swojego rzekomego zaangażowania w sprawę galerii w Jeleniej Górze.