To refleksja Jerzego Karnasiewicza, znanego świecianom fotografika. - Nie ukrywam, że stałem się misjonarzem w sprawie troski o cmentarze radzieckie po przygodzie, którą przeżyłem w Kramatorsku na Ukrainie - wyjaśnia.
Też szukałem przodków
Wraz z żoną Małgorzatą, Karnasiewicz otwierał tam wystawę pn. "Polska i Polacy na przełomie wieków". Prezentował też na niej świecian, uwiecznionych w albumie "Portret mojego miasta. Świecie". - Podczas wernisażu podszedł do mnie Ukrainiec Wołodymyr Muzyka. Wyznał, że od lat 70. nie może ustalić, gdzie pochowany jest jego stryj, również Wołodymyr, który zginął w Polsce w 1945 roku - opowiada Karnasiewicz. - Postanowiłem mu pomóc, ponieważ sam szukałem kiedyś śladów po rodzinie.
Rewolucja odcięła od Polski dwóch jego wujów, jeden z nich był represjonowany i w 1938 r. rozstrzelany w Kramatorsku.
Podczas poszukiwań, prowadzonych na własną rękę, Karnasiewicz zorientował się, że cmentarze żołnierzy radzieckich w Polsce w większości są zaniedbane. - Było to przykre odkrycie mając na uwadze, że potomkowie Rosjan poległych w Polsce coraz częściej szukają ich mogił. Wielu z nich zakłada, że Polska, jako członek Unii Europejskiej i NATO, podchodzi do cmentarzy z widocznym szacunkiem. Niestety, rozczarowują się - ubolewa Jerzy Karnasiewicz.
Będzie odnowiony
W opinii pani Krystyny, emerytki z ul. Hellera w Świeciu, nasz cmentarz żołnierzy radzieckich też nie wygląda dobrze. - Czerwone gwiazdy są wyblakłe, płot rozebrany, mogiły zarośnięte chwastami, a wokół nich walają się puszki po piwach. Tak nie powinien wyglądać żaden cmentarz - podkreśla emerytka i dodaje: - To nie jest uwaga podszyta polityką. Mówię jako humanistka, jako człowiek.
Cmentarzem tym zajmuje się Daniel Kapłanek z Urzędu Miejskiego w Świeciu. Zapewnia, że niebawem wygląd nekropolii się poprawi. - Będzie odnowiona, ogrodzona, zbudujemy też nowe ścieżki. Wszystko w ramach rewitalizacji terenów po jednostce wojskowej - tłumaczy. Kapłanek przyznaje, że były przypadki, gdy z urzędem kontaktowali się bliscy poległych tu żołnierzy Armii Czerwonej. - Prowadziliśmy korespondencję z panem z Białorusi. Gdy potwierdziło się, że leży u nas żołnierz z jego rodziny, przysłał do Świecia tabliczkę z jego danymi. Powiesiliśmy ją w jego imieniu - opowiada.
Są dane 60 żołnierzy
W latach 70. miejsce pochówku swoich bliskich w Świeciu potwierdziło dwóch Rosjan. O pozostałych - 781 - nikt się nie upomniał. Tymczasem Kapłanek zna 60 innych nazwisk. - Od czasu do czasu Polski Czerwony Krzyż, we współpracy z Rosją, ustala pochowanych tu żołnierzy. Informują nas o tym, a my uzupełniamy dane w księdze, którą przechowujemy w urzędzie - informuje.