Osobą, która przekazała tę informację włodarzowi Łabiszyna był Mirosław Felkel - zwolniony przez niego kierowca wozu strażackiego, teraz oficjalny pełnomocnik 10-osobowej grupy referendalnej.
Podano do wiadomości
- Przekazałem panu burmistrzowi wszystkie wymagane przez prawo dokumenty. Zostały przedstawione w nich m.in. zarzuty, jakie kierujemy pod jego adresem. To są sprawy, które naszym zdaniem nie powinny mieć miejsca. Przedstawiliśmy też zapytanie o liczbę mieszkańców uprawnionych do głosowania - powiedział "Pomorskiej" Mirosław Felkel.
Wczoraj o zamiarze przeprowadzenia w Łabiszynie referendum został poinformowany również Marek Krawczak, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Bydgoszczy.
- Teraz mamy 60 dni na zebranie odpowiedniej liczby kart poparcia. Referendum odbędzie się, jeśli zbierzemy odpowiednią liczbę kart. Ile to będzie dokładnie, obliczymy po podaniu przez pana burmistrza dokładnej liczby osób uprawnionych do głosowania. Termin na zebranie kart mija 8 czerwca o godzinie 16.30 - oświadczył nasz rozmówca i dodał: - Wiele osób nie wierzyło, że to się stanie. Plany, o których mówiło się od dłuższego czasu, stały się faktem - oświadczył Mirosław Felkel.
Bez osobistych refleksji
Zdaniem burmistrza, w gminie Łabiszyn referendum jeszcze nie ma i póki co nasz rozmówca nie musi z nikim dzielić się osobistymi refleksjami na temat tego, co się stało.Takie słowa usłyszeliśmy wczoraj od Jacka Idziego Kaczmarka.
Stanisław Pogiel jest łabiszyńskim przedsiębiorcą, radnym powiatowym. Jak ocenia zamiar przeprowadzenia referendum? - Efekty pracy burmistrza i radnych Rady Miejskiej w tej kadencji oceniam pozytywnie, dlatego też nie rozumiem i nie popieram pomysłu przeprowadzenia referendum, tym bardziej, że nie znam przesłanek, którymi kierują się ci ludzie. Coś więcej mógłbym powiedzieć wtedy, gdybym je poznał. Poza tym to już końcówka kadencji. Myślę, iż to, czy burmistrz zasługuje na dezaprobatę ze strony mieszkańców czy też nie, pokazałyby następne wybory - usłyszeliśmy.