Najpierw była rowerowa wyprawa po Kaszubskiej Marszrucie, na jednośladzie, bardzo chwalonym, wypożyczonym od Tomasza Kierskiego. - Chętnie zabrałbym go ze sobą - śmiał się krakowski poeta, tłumacz i literaturoznawca, zdobywca Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
Rowerowy bzik
Na punkcie roweru ma niezłego bzika i potrafi o nim opowiadać bez końca. O wyprawach po Polsce i po świecie, ale też o tym, jak "rowerowy" motyw funkcjonuje w literaturze. Były przykłady - od Andrzeja Bobkowskiego, przez Davida Byrne'a po Kazimierza Nowaka i Paola Rumiza. Ale były też opowieści o wycieczkach rowerowych z tatą (wybitny poeta Julian Kornhauser - przyp. red.), od których wszystko się zaczęło i które do dziś są w pamięci, i owocują niezwykłą prozą poetycką, taką jak w "Drożdżowni", nagrodzonym tomiku, dostępnym na spotkaniu w bibliotece.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
A po wyprawie w Bory Tucholskie też powstanie jakiś wiersz. Bo po drodze było mnóstwo inspiracji. Do poety "mówiły" domy w Chocińskim Młynie, zaciekawiły go drewniane dacze w Funce i łodzie leżące na brzegu jeziora. - Żywej duszy, byłem tam sam i to wszystko dookoła jakby pytało, co ty tu robisz - opowiadał. - Widziałem żurawie kilka metrów ode mnie, to było nad jeziorem Jeleń, dzięcioła zielonego w Bachorzu, dwa czarne w Drzewiczu. Po drodze też dwie sarny...Jestem wniebowzięty! Na pewno tu wrócę!
Chwalił trasy rowerowe, bo jego zdaniem są świetnie zrobione i dobrze oznakowane. - Zazdroszczę - śmiał się.
Na dodatek - oprócz świetnej orientacji w terenie - udowodnił, że odmiana nazwy miejscowości Charzykowy to dla niego fraszka. Nie miał z tym żadnego problemu!
Jak podkreśla, swoje bliższe i dalsze wyprawy albo planuje, robiąc z grubsza rozeznanie, albo improwizuje, bo pociągające jest takie "flanerowanie", wałęsanie się. - Żeby niekoniecznie porównywać z tym, co znalazło się wcześniej w internecie - dodawał. - Jechać jak "tabula rasa" i doświadczać... Dlatego też nie robię zdjęć. Bo to rozprasza. I nie pozwala zbyt wiele zapamiętać.
Co jest wierszem
Zgoła inne tematy dominowały w II LO na spotkaniu z uczniami. Tam Kornhauser wraz ze swoimi słuchaczami zastanawiał się, co jest wierszem, a co nie i przedstawiał, jak to widzieli poeci w latach 50. i 60., którzy reprezentowali nurt poezji konkretnej, zwanej też czasami graficzną czy wizualną. Trudno było przyjąć, że wierszem może być pusta kartka papieru albo znajdujący się na niej - na pozór bezsensowny - ciąg znaków. Kornhauser przekonywał, że warto podjąć wysiłek zrozumienia takiego przekazu. - Ruch jest po naszej stronie, po stronie czytelników - mówił.
W czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej z kolei wszystko kręciło się wokół roweru i tego dotyczyły też pytania obecnych. Ale też ojca poety. - Podoba mu się chyba to, co piszę - powiedział gość Chojnickiej Wiosny Literackiej. - Miał wylew przed dziesięcioma laty, ale czyta sprawnie. Moja "Drożdżownia" była dla niego niespodzianką. Ale pokazał mi like'a...
Uczestnicy wychodzili pod wrażeniem i oczarowani. Trzymają poetę za słowo, że jeszcze do Chojnic wróci.
Pogoda na dzień (24.03.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo Active/x-news