W Sępólnie jest jedna parafia i wszyscy wiedzą, że z proboszczem trzeba dobrze żyć. A podobno z ks. Henrykiem Lesnerem, który objął parafię pw. św. Bartłomieja po znanym z gołębiego serca ks. Zdzisławie Skierce, dogadać się trudno.
Komentarze w konfesjonale
Sępolance (nazwisko znane redakcji) trudno było przełknąć gorzką pigułkę i - choć zdaje sobie sprawę, że o sakramentach w Sępólnie może zapomnieć, nie zamierza odpuścić. - Byłam w Kurii Biskupiej w Bydgoszczy, bo to, co wyrabia nasz proboszcz, nie mieści mi się w głowie. On nie jest dla ludzi - mówi.
Na dowód przytacza dwa zdarzenia. Pierwsze na pogrzebie ojca 2 września. - Ksiądz Lesner słuchał spowiedzi i głośno komentował grzechy mojej rodziny z Grudziądza. Wszyscy to słyszeli i innego tematu na stypie nie było - mówi Czytelniczka. - Jednego wyzwał od komunistów, innemu kazał spisywać testament, żeby go nie wniesiono do kościoła po śmierci. Taki wstyd przed rodziną, a ojciec przed ołtarzem leżał.
Nie chciał ochrzcić
A dwa tygodnie później sępolanka zmierzyła się z proboszczem w sprawie chrztu wnuczki. - Najpierw proboszcz komentował, że nie mamy ślubu kościelnego, potem chciał nas zmusić do połączenia ślubu z chrztem, ale my mamy inne plany - mówi synowa (nazwisko znane redakcji). - Na koniec zaczął domagać się zaświadczeń i spotkania z chrzestnymi. Koniec końców po skardze w Kurii dał nam zaświadczenie, że możemy ochrzcić dziecko w innej parafii. I ochrzciliśmy w Zabartowie. To nie jest ksiądz do ludzi. Krzykiem i złą wolą niczego nie zbuduje.
Proboszcz prostuje
Zapytaliśmy ks. Henryka Lesnera, co sądzi o zarzutach parafianek. - W sprawie spowiedzi, to w konfesjonale głośno nie mówię, chyba że ktoś jest słabosłyszący - _wyjaśnia. - A reszta jest tajemnicą spowiedzi. Jeśli chodzi o chrzest, to krzykiem i pretensjami niczego nie da się załatwić. O chrzcie powinni decydować rodzice, a nie teściowa. A tak było w tym przypadku. _
Ks. Lesner twierdzi, że wymagał zaświadczeń, bo chrzestnej z parafii w Grudziądzu jej proboszcz odmówił zgody ze względu na brak kartek od spowiedzi. - Młodzi mają na wszystko czas, tylko nie na załatwienie tego, co powinni - dodaje proboszcz. - Takie są przepisy i muszę wymagać zaświadczeń. Zgodziłem się, aby je dostarczyli wieczorem w sobotę, ale widać woleli chrzcić dziecko gdzie indziej. I tego im nie broniłem.