Jako pierwsza ostrzeżenie na potralu społecznościowym napisała pani Klaudia, studentka. Na zboczeńca natknęła się osobiście. - Wracałam z zajęć i na przystanku autobusowym auli UMK patrzył sobie na mnie i... robił sobie dobrze - relacjonuje studentka. - Działo się to przy około 30 osobach! Potem wsiadł do autobusu linii nr 40 i wysiadł wraz ze mną przy ul. Żwirki i Wigury. Miał pecha, bo czekała na mnie koleżanka z psem.
Wiadomo, że mężczyzna wsiadł następnie do „27”. Wygląda na 40 lat, grubszej postury, ubrany w kremową kurtkę i ciemne spodnie. Na łysiejącej głowie miał czarną czapkę z daszkiem, a na ramieniu - czarny plecak z białym napisem Nike. Te szczegóły zapamiętała pani Klaudia.
Internetowe ostrzeżenie wywołało prawdziwą burzę. Z komentarzy wynika, że zboczeniec był już tam widywany, po drugie - problem dotyczy także innych dzielnic Torunia. Bezspornie jednak okolice miasteczka akademickiego i ul. Bielańskiej to rejon, który musi być pod specjalnym nadzorem. Dochodziło już tutaj w przeszłości do kilku gwałtów.
- Natychmiast wzmocnimy patrole tej okolicy, szczególnie popołudniami - obiecuje Jarosław Paralusz, rzecznik straży miejskiej. - Jeśli studentki nie chcą złożyć oficjalnych zawiadomień na policję w tej sprawie, zawsze mogą skorzystać z naszego modułu SMS-owego. Wystarczy pod nr 608 668 986 wysłać informację, co i gdzie się zdarzyło.
Na szczęście ekshibicjoniści zwykle nie są agresywni. - Ale o ile dorosła osoba jakoś sobie ze spotkaniem z nim poradzi, o tyle dziecko czy nastolatek już nie - dodaje Jarosław Paralusz.
W prawie ekshibicjonizmu to tzw. nieobyczajne zachowanie - wykroczenie, za które grozi od nagany do ograniczenia wolności. - Jeśli jednak świadkiem jest małoletni, prokurator może rozważać zajście przestępstwa opisanego w art. 200 par. 4 Kodeksu karnego - dodaje Artur Krause, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Gwałty w okolicy miasteczka akademickiego i ul. Bielańskiej spowodowały, że ten rejon chroniony jest szczególnie. Municypalni pierwszą umowę z władzami UMK podpisali w 2011 r. Drugą w 2013 r.
- Aby bezpieczeństwo było zachowane, przewidzieliśmy w porozumieniu, że w sytuacjach, w których będzie występowało bezpośrednie zagrożenie życia czy klęski żywiołowej, straż miejska może działać od razu, powiadamiając jedynie rektora o sytuacji - mówił o zawartym porozumieniu prof. Andrzej Sokala, prorektor ds. studenckich i polityki kadrowej UMK. - To porozumienie obowiązuje do dziś - podsumowuje Jarosław Paralusz, rzecznik straży.
Źródło: Nowości. Dziennik Toruński