Nie wiadomo, czy sprawił to okrutny ziąb, czy scenariusz otwarcia był dokładnie obmyślony, by odpowiadał drodze szybkiego ruchu, w każdym razie w pół godziny było po uroczystości.
14-kilometrowa trasa, która pozwoli ominąć miasto, kosztowała 201 mln zł. Droga została zbudowana za pieniądze z budżetu państwa. Głównym inwestorem był gdański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zaś wykonawcą warszawska firma Budimex-Dromex.
Roboty trwały dwa lata, zakończyły się w terminie i teraz wszyscy mają nadzieję, że wreszcie mieszkańcy odetchną, bo Chojnice będą odkorkowane.
Żadnych wrogów
Franciszek Rogowicz, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku był w nastroju do chwalenia i nie szczędził ciepłych słów samorządowcom, a nawet posłowi Piotrowi Stanke - za jego wiercenie dziury w brzuchu prezesowi Urzędu Zamówień Publicznych, żeby dał zgodę na realizację obwodnicy.
- Życzyłbym sobie, żeby każda droga powstawała w tak dobrej atmosferze - mówił Rogowicz. - Miała poparcie wszystkich, żadnych wrogów. Nawet pozyskiwanie gruntów poszło bezboleśnie. Zaś sama realizacja to już była tylko przyjemność.
W imieniu starosty, wójta gminy Chojnice i swoim własnym dziękował burmistrz Arseniusz Finster.
- To oprócz szpitala największa u nas inwestycja - stwierdził. - Jakość życia w Chojnicach zdecydowanie się poprawi.
Odwdzięczył się komplementami Franciszkowi Rogowiczowi, dla którego miał także list gratulacyjny i upominek.
Przecięli wstęgę
Szef Budimeksu Marek Stańczyk obliczył, że drogowcy budowali ok. 0,5 km obwodnicy w miesiącu i dziwił się bardzo, że przy tej liczbie firm drogowych w Polsce nie udaje się budować 100 km w całym kraju...
- No jakoś to nam nie wychodzi - śmiał się. - Cieszę się, że w Chojnicach się nam udało.
Potem ks. dziekan Jacek Dawidowski drogę poświęcił, a Arseniusz Finster, Franciszek Rogowicz i Marek Stańczyk przecięli wstęgę.
I można było śmigać. Najpierw na poczęstunek i oglądanie fotek z budowy zrobionych przez chojnickich dziennikarzy.