- Unikam miejsc, gdzie jest dużo dymu papierosowego. Bolą od niego oczy, brzydko pachną włosy i ubranie - wyjaśnia Anna Piórkowska z Torunia. - Czekam niecierpliwie na dzień, kiedy nie będzie można palić w klubach i restauracjach.
Czytaj też: Wzrośnie akcyza na tytoń. Palacze zrobieni na szaro
15 listopada wchodzi w życie ustawa o ochronie zdrowia, która wprowadza całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych. Oznacza to, że nie będzie można „puszczać dymka” w autobusach, tramwajach i taksówkach, a także na przystankach, placach zabaw dla dzieci, na plażach oraz na stadionach sportowych.
Palić będzie można w hotelach, na terenie uczelni czy w domach pomocy i spokojnej starości. Pod warunkiem, że zostaną w nich wyznaczone specjalne pomieszczenia - palarnie. Dotyczy to także zakładów pracy. Ponieważ złagodzono przepisy, które nakładały na ich właścicieli obowiązek tworzenia pomieszczeń dla palących pracowników. Teraz będą mogli wybrać, czy wyodrębnią je na terenie firmy czy też nie.
Katarzyna Pietraszak, rzeczniczka prasowa okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy informuje, że ta kwestia nie budzi zbyt wielu kontrowersji: - W tym roku nie wpłynęła do nas ani jedna skarga dotycząca palarni w miejscu pracy.
Czytaj też: Unia robi dym z papierosami
Emocje budzą natomiast przepisy dotyczące klubów i pubów. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy piję piwo i nie palę przy tym papierosów - mówi Roland Bisewski z Torunia.
Za złamanie zakazu grozić będzie grzywna do 500 zł. Z kolei za nieumieszczenie w lokalu informacji o zakazie palenia właściciel zapłaci grzywnę w wysokości do 2 tys. zł.W lokalach gastronomiczno-rozrywkowych będzie można palić wyłącznie w wentylowanych, zamkniętych i przeznaczonych tylko do tego celu pomieszczeniach. - Cieszę się, że ten przepis wchodzi w życie - mówi Bartek Tomaszewski, właściciel toruńskich klubów „Czeski Sen” i „Bunkier”. - Jestem przeciwnikiem palenia. I swój pierwszy klub założyłem z zamiarem stworzenia miejsca wolnego od papierosowego dymu.
W „Czeskim Śnie” już jest palarnia. - Zainstalowałem w niej wentylator, muszę jeszcze zamontować drzwi - wyjaśnia Bartek Tomaszewski. - To duże koszty, ale opłacą się.
Anna Piórkowska zapewnia, że od listopada stanie się częstszą bywalczynią klubów: - Kiedy, kilka lat temu byłam w Irlandii, już obowiązywał podobny zakaz. I o wiele przyjemniej spędzałam czas w tamtejszych pubach niż w toruńskich zadymionych piwnicach.
