MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od 25 lat w sercu gra im "Kundzia"

Redakcja
Na 25-lecie zespół przygotował koncert galowy w kinie „Rondo”
Na 25-lecie zespół przygotował koncert galowy w kinie „Rondo”
W małej wsi Zegartowice 25 lat temu młodzi entuzjaści folkloru - studenci UMK - podjęli wyzwanie i zajęli się grupą 80 roztańczonych dzieci.

Wystarczył im rok, by stworzyć zespół, który niemal z każdego konkursu wracał z nagrodami. Tak narodził się Zespół Tańca Ludowego "Kundzia".
Entuzjastą, dla którego nie było problemem dojeżdżać do Zegartowic autostopem był Jarosław Wygnański. Dobrym duchem, który motywował go do pracy była żona, Krystyna.

Studenci instruktorami
- Przyjeżdżaliśmy z Torunia na zmianę, raz ja. raz "świeżo" poślubiona żona - mówi pan Jarosław. - Trzeba się było dzielić obowiązkami. Zaangażowaliśmy też Zbyszka Komorowskiego, studenta chemii z Chełmna.
Pan Jarosław jest chemikiem. Jak sam mówi - namiętnym. Pasjonuje się tym równie mocno jak folklorem. Sam był też członkiem zespołu uniwersyteckiego podczas studiów.

- W tym czasie Tomasz Strecker, dyrektor PGR Zegartowice poprosił mnie, abym reaktywował zespół, który kulał - wspomina Wygnański, który dziś jest choreografem i uczy tańczyć. - Zgodziłem się, ale nie chciałem prowadzić dorosłej grupy. Zrobiłem nabór wśród dzieci. Zjechali się młodzi ludzie z jedenastu wsi powiatu. Frekwencja przerosła nasze oczekiwania. Dzieci przywoziły dwa autobusy. Później kilka osób wykruszyło się, został sześćdziesięcioosobowy zespół. Zawsze były dwie grupy, kapela i chór.

Wygnański tańczył w zespole jeszcze w szkole średniej - w Zielonej Górze. Jego żona, fizyk i instruktor tańca, pochodzi z okolic Kcyni.
- Gdyby nie "Kundzia" to nie wiem czy naszym domem byłoby dziś Chełmno - podkreśla. - Najtrudniejszym momentem był dla zespołu czas likwidacji PGR. Wtedy wziął nas pod swoje skrzydła Piotr Korzecki, ówczesny dyrektor Chełmińskiego Domu Kultury. Też pasjonat. A ci mają to do siebie, że łatwo zarażają się swoimi pasjami.

Już po roku pracy "Kundzię" obsypał deszcz nagród. Pierwsze miejsca na przeglądach wojewódzkich i ogólnopolskich festiwalach były dla młodych artystów zaskoczeniem.

- Dobrze, że mieliśmy potencjał w strojach po poprzednim zespole - mówi Wygnański. - Niektóre z nich mają po trzydzieści lat i służą nam do dziś.

Ponad 800 koncertów
Następne lata zaowocowały wieloma wyjazdami zagranicznymi i sukcesami na festiwalach międzynarodowych. W 1992 roku entuzjaści folkloru powołali do życia Stowarzyszenie Kultury Ludowej, którego głównym celem jest popularyzacja kultury ludowej w kraju i za granicą.

- Kundzia ma na koncie ponad osiemset koncertów w kraju, a także w Czechach, Rosji, na Białorusi, w Niemczech, Francji, Holandii, Syrii, Turcji, na Litwie, w Słowacji, Irlandii i na Węgrzech - wymienia Janusz Napora, dyrektor Chełmińskiego Domu Kultury. - Zespół prezentuje tańce, pieśni z: Kaszub, Kujaw, Rzeszowa, Żywca, Nowego Sącza, Lublina, Łowicza, ziemi lubuskiej, Cieszyna oraz Białorusi, Ukrainy, Szkocji, i Francji. Ich specjalnością stało się coroczne organizowanie wymian międzynarodowych.

- Od pięciu lat wyjazdy zagraniczne kosztują nas przysłowiową złotówkę, dzięki temu, że młodzież pisze świetne projekty - chwali "ojciec" zespołu. - Zgarniają wszystko co można. Do Francji pojechali za 100 złotych, na Lazurowe Wybrzeże - za 30.

Poza tym wygrali główny grant Fundacji Dzieci i Młodzieży na prowadzenie lekcji polskiego folkloru w szkołach. Podczas takich zajęć przez godzinę tańczą, pokazują instrumenty i opowiadają o kulturze, strojach, gwarze każdego regionu, który prezentują.

Pan Jarosław dla zespołu potrafił zdobyć się na różne poświęcenie.

Przebój z trembitą
- Pamiętam, jak na ogólnopolskim festiwalu w Kielcach chcieliśmy przebojem wywalczyć pierwsze miejsce - opowiada. - Mieliśmy dobry program, ale brakowało jakiegoś wyjątkowego akcentu. Dzień przed koncertem pociągiem pojechaliśmy do Żywca, by znaleźć człowieka, który sprzeda nam trembitę. To taki żywiecki długi instrument. Szukaliśmy i w końcu znaleźliśmy. Kiedy wróciliśmy na dworzec szczęśliwi, że zdobyliśmy trembitę okazało się, że nie ma powrotnego pociągu. Załamani pokonywaliśmy kilometry wzdłuż torów aż zabrał nas "na stopa" pociąg towarowy. Dotarliśmy na czas. A dzięki trembicie, która zrobiła furorę, wygraliśmy konkurs.

Wygnański pamięta czasy, gdy nie miał wolnego ani jednego weekendu. W tym roku, pierwszy raz od 25 lat, pojechał na wakacje. A to dzięki temu, że coraz częściej angażuje do pomocy młodzież. Aby ich do tego motywować, wymyślił, że przez cały rok zbierają punkty za prace wykonywaną na rzecz zespołu. Kto zdobędzie ich najwięcej, najmniej zapłaci potem za zagraniczne wojaże.

- Na szczęście, mam szczęście do ludzi - śmieje się. - Pięć lat temu udało mi się pozyskać do zespołu Andrzeja Skupniewicza, uwielbianego przez młodzież kolejnego pasjonata. Prowadzi chór, bardzo pomaga. Jest z nami też Marian Surmacz, dyrektor GOK-u w Unisławiu, najstarszy członek zespołu. Każdy z nas ma jednak inne obowiązki i coraz mniej czasu.

Serce puka w rytmie
W "Kundzi", jak przystało na zespół z miasta zakochanych, poznało się i pobrało wiele par.

- Ewa i Michał Porożyńscy, Agnieszka i Rafał Jeziorny, Magda iAndrzejMarks - wymienia Krystyna Wygnańska. - I my!
- A ja już widzę kolejnych zakochanych - dodaje pan Jarosław. - Ta pasja łączy. Niektórych - na zawsze.
Tekst i fot. Monika Smól
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska