- Od ilu lat cukrzycy proszą o refundację analogów?
- Od dziesięciu. Przez ten czas resort zdrowia nie podjął żadnych wiążących decyzji. Co chwilę słyszymy jakieś nowe wyjaśnienia, a efekt jest taki, że Polska to jedyny kraj w Europie, w którym nie refunduje się długodziałających analogów.
Przeczytaj także: Dyrektorzy szpitali pozywają NFZ
- Podobno nie do końca je przebadano.
- Argument o rzekomej szkodliwości został w świecie medycznym dawno obalony. Poza tym, 5 grudnia 2008 roku Agencja Oceny Technologii Medycznych wydała pozytywną opinię o analogach. Jesteśmy zatem jedynym krajem, który jako przeciwwskazanie do refundacji, cały czas podaje to wytłumaczenie.
- Drugie dotyczy aspektu finansowego. Analogi są bardzo drogie.
- Ale to żaden argument. Pacjent, stosując w leczeniu analog, którego limit refundacji jest taki sam jak każdej insuliny, nie będzie w tym samym czasie stosował innych insulin. W konsekwencji prowadzi to do wzajemnej kompensacji kosztów. Narodowy Fundusz Zdrowia nie zostanie więc obciążony dodatkowymi wydatkami.
- W liście skierowanym do Bartosza Arłukowicza wspomina pan również o najmłodszych pacjentach.
- Byłoby to spełnieniem marzeń najmłodszej części naszego społeczeństwa. Poza tym, warto przytoczyć pewną maksymę stosowaną w USA. Według niej każdy zainwestowany w cukrzycę dolar, przyniesie w przyszłości oszczędności w wysokości 10 dolarów. Wynikną one z niewypłaconych rent, mniejszych zabiegów leczniczych i zawężonej rehabilitacji zdrowotnej. Uważam, że przesłaniem tej maksymy powinniśmy się kierować również w reformowaniu naszej służby zdrowia.
- Co jeszcze zamierzają państwo zrobić, aby rząd w końcu pochylił się nad apelami?
- Jesteśmy ludźmi chorymi, więc nie będziemy palić opon przed Sejmem. Nie potrafimy w ten sposób walczyć o swoje. Dlatego pozostaje nam jedynie pisanie kolejnych listów do Ministerstwa Zdrowia.
- Resort odpowiada?
- Tak, ale lakonicznie. Od lutego minister zdrowia nie może znaleźć czasu na spotkanie z nami.
Czytaj e-wydanie »