Ten okres, zwłaszcza jego ostatni tydzień wpisujący się w rytm przyrody, zwiastuje, że już niebawem nadejdzie wiosna. Dawniej, ludzie odwołując się do zwyczajów i magii czekali, aby zła zima odeszła i rozpoczęła się wegetacja roślin. Okres między Nowym Rokiem a Środą Popielcową, po której zaczyna się 40-dniowy okres Wielkiego Postu, nazwa się karnawałem.
W radosnej zabawie
Wśród ludu utrwaliła się nazwa zapusty, co oznacza, że nie obowiązują żadne zakazy odnoszące się do jedzenia. W tradycyjnej obrzędowości dorocznej, istniały pragnienia by w ogólnej zabawie pożegnać ten wyjątkowy czas. Szczególnie ostatni tydzień zabaw przed Wielkim Postem. Zjawiskiem wyjątkowym na Kujawach było i do dziś pozostało „chodzenie z kozą”, oprócz organizowanego w karczmie wiejskiej, „podkoziołka”, kończącego się zwyczajem „zabijania grajka” oraz niespotykanego gdzie indziej „wywożenia żeńcowych”, czyli młodych mężatek, by wkupiły się do grona starszych mężatek.
W karnawale kulig mknie
Jak donoszą źródła XIX- wieczne, karnawałem zwykło nazywać cały okres między Nowym Rokiem a wielkim postem, ale to określenie przyjęło się najpierw wśród warstw wyższych. Na Kujawach, wśród szlachty był to okres długotrwałych biesiad, bali i kuligów. Zazwyczaj w jednym z dworów gromadzili się goście i po sutej uczcie przerywanej często brzękiem kielichów i wznoszonych toastów, w rozmaitych przebraniach z maskami na twarzy wyruszali od sąsiada do sąsiada „kuligiem”, czyli saniami z muzyką i śpiewem. Wszędzie ucztując - jak śpiewano w pieśni zapustnej z XVII w. „Mięsopusty, zapusty, Nie chcą państwo kapusty, Wolą sarny, jelenie i żubrowe pieczenie”.
Bigos, pączki i chrust
Z czasem karnawału, zimą, mrozem, śniegiem, polowaniem, z kuligiem i huczną zabawą do białego rana kojarzy się tradycyjna staropolska potrawa, czyli bigos. Każdy dwór, każdy staropolski dom miał swój najlepszy sposób na to danie. Przyrządzano bigos myśliwski, hultajski, litewski, z kapusty kiszonej lub mieszanej.
W ostatni czwartek przed wielkim postem, czyli w „tłusty czwartek” rozpoczynają się karnawałowe „ostatki” i... objadamy się pączkami. Staropolskie przysłowie mówi „Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, gospodyni uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła”. Oprócz pączków, w tym okresie jada się też faworki, zwane również w niektórych regionach chrustem lub chruścikami.
Ostatkowe kozie harce
Obecnie na Kujawach, obok powszechnych tego dnia zabaw zwanych „śledzikiem”, pozostały relikty dawnych zwyczajów. W dawnej wsi , a dziś dzielnicy Inowrocławia - Szymborzu, jak każe tradycja, chodzi „koza” wraz z towarzyszącym jej orszakiem (przodownik, kominiarz, grajek, para młodych, para starych, cygan prowadzący na łańcuchu misia), odwiedzając poszczególne domostwa, zbiera datki na zabawę „podkoziołkową”. By rozgłosić o kończącym się karnawale, od dziesiątek lat chodzi też „koza mątewska” z innej dzielnicy Inowrocławia - Mątew. Orszakowi towarzyszy śpiew, muzyka i strzelanie z pejczy. Zapustni przebierańcy po swoich harcach wracają by bawić się na tradycyjnym „podkoziołku”. Chodzą orszaki kozy w Ciencisku, Rzeszynku, Bożejewicach, Jaksicach, Wierzchosławicach...
