https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od poniedziałku operacje

Hanna Kwaśniewska Fot. Lech Kamiński
Lech Kamiński
Na docenta Marka Orkiszewskiego przed drzwiami Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego czekali wczoraj rodzice małych pacjentów i dziennikarze. Dyrektora Bogumiła Kurowskiego, który prawie rok temu zwolnił chirurga z pracy, nie było.

     Przypomnijmy. Wypowiedzenie lekarzowi wręczono 1 lipca ub.r. wraz z zakazem wstępu na teren szpitala. Pretekstem do zwolnienia było pismo, jakie Orkiszewski wystosował do kasy chorych w sprawie zwiększenia zakontraktowania badań urodynamicznych dla niepublicznego zakładu leczniczego. Dyrektor Kurowski uznał to za działanie ze szkodą "swojej" lecznicy.
     Powrót na papierze
     
Orkiszewski przywrócenia do pracy domagał się przed sądem pracy. Dwie instancje orzekły to samo: dyrektor nie miał prawa zwalniać lekarza, bo nie on jest jego pracodawcą, lecz rektor Akademii Medycznej w Bydgoszczy. To pod jej auspicjami działa, przy WSD, toruńska klinika, którą kierował Orkiszewski. Przed sądem dyrekcja szpitala przedstawiała chirurga jako konfliktowego, a nawet nieuczciwego człowieka. Te zarzuty nie znalazły potwierdzenia. Wyrok umożliwił Orkiszewskiemu powrót do szpitala na dotąd zajmowane stanowisko, choć wyrok nie jest prawomocny.
     Radość zmącona smutkiem
     
Wczorajszego ranka, na pół godziny przed rozpoczęciem dyżuru, przed szpitalem na Orkiszewskiego czekała grupa rodziców małych pacjentów. To głównie ich determinacja przekonała lekarza, że jest sens walczyć o powrót do kliniki. - Nie każdy musi przechodzić przez taki sprawdzian, jak ja. Najczęściej człowiek przechodzi przez życie i nie ma okazji powiedzieć o co mu chodzi - powiedział Orkiszewski odbierając bukiet kwiatów. Nie wiedział czy się cieszyć czy też nie. - Bo jeśli coś jest białe, to trudno bym się cieszył, że wreszcie to uznano.
     **_Zamiast przywitania
     Punktualnie o 7.00 przywrócony do pracy lekarz zameldował się w administracji szpitala, ale nie zastał dyrektora. Jego sekretarka poinformowała jedną z matek, że dyrektor Kurowski właśnie jest w sądzie. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, kiedy lekarz przejmował klinikę dyrektor w Sądzie Okręgowym składał wniosek o sporządzenie uzasadnienia wyroku. To samo, ale wcześniej, zrobił Orkiszewski. Dlaczego? -
Oczywiście, nie będę domagał się kasacji sprawiedliwego wyroku. Uzasadnienie jest dla mnie źródłem wiedzy na temat rozwiązań prawnych dotyczących kliniki i szpitala.
     **_Kij i marchewka
     W klinice na docenta czekała doktor
Krystyna Szmytkowska. To ona pierwsza przywitała docenta w klinice deklarując współpracę i przekazała mu dyżur. Orkiszewski z marszu dokonał obchodu 11 pacjentów. Potem zjawiła się dr Irena Daniluk-Matraś, która ostatnie pół roku pełniła obowiązki ordynatora oddziału chirurgii, w miejsce zwolnionego Orkiszewskiego. Rozmawiali ze sobą w cztery oczy. Na oddział pofatygowała się Elżbieta Redzińska,** dyrektor ds. medycznych szpitala, która przed sądem oświadczyła, że nie wyobraża sobie współpracy z Orkiszewskim. Zaprosiła lekarza do kadr w celu załatwienia formalności. - Próbowano mi wręczyć pismo podpisane przez dyrektora, adresowane do ordynatora oddziału. Nie przyjąłem go, przecież takiego oddziału nie ma w tym szpitalu - odmowę tłumaczy Orkiszewski.
     Kwiatami i nieskrywaną radością Orkiszewskiego przywitali też lekarze z innych oddziałów. Przez szpital przetoczyły się wczoraj ekipy różnych stacji telewizyjnych. - A od poniedziałku zaczynamy operacje. Już jest ułożony plan. Sporo dzieci oczekuje na naszą pomoc - mówi Orkiszewski.
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska