D.S. zadała znajomej cztery ciosy nożem, głównie w brzuch. 26-latka miała uszkodzone jelito i pękniętą śledzionę, którą trzeba usunąć.
Obrońca uważa, że nie było to usiłowanie zabójstwa, ale spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wnosił o uniewinnienie.
- To nie moja klientka była inicjatorem zdarzenia, nie ona dążyła do konfrontacji, ale R.R. (pokrzywdzona - przyp. red.). To ona wyprowadziła pierwszy atak. Oskarżona podjęła obronę - mówił adwokat.
- To nie była obrona. Obie kobiety szarpały się, po czym nastąpił niespodziewany cios nożem - uważa prokurator.
Podlaskie zbrodnie. Te zabójstwa wstrząsnęły województwem [ZDJĘCIA]
Pełnomocnik R. wnosił o 50 tys. zł zadośćuczynienia od D.S. i K.F. Ta druga kobieta jest oskarżona o pomoc w zacieraniu śladów, bo umyła zakrwawiony nóż i ukryła. Jej adwokat wnosił o uniewinnienie. Śledczy chcą grzywny i kary roku więzienia w zawieszeniu. Sąd Okręgowy w Białymstoku odroczył ogłoszenie wyroku do 15 marca.
Wioleta K. miała dość pijącego i ćpającego partnera. Zabiła jednym ciosem w serce
Do zdarzenia doszło 18 czerwca ub. r. w domu K.F. na białostockim os. Leśna Dolina. 23-latka zaprosiła znajomych, w tym D.S. Około 5 godziny na posesji pojawiła się R.R. Kobiety były w konflikcie. W ciągu kilku lat odbijały sobie nawzajem partnerów. Przed spotkaniem rozmawiały ze sobą przez telefon, obrzucając się inwektywami. Na ul. Miłosnej, już od bramki, R.R. ruszyła na D.S. Uderzyła ją w twarz. Doszło do szarpaniny. D.S. miała przy sobie nóż kuchenny. Padły ciosy.
Ranna nożem trafiła do szpitala w krytycznym stanie, a D.S. wkrótce do aresztu. Wciąż przebywa za kratkami.