Do redakcji "Pomorskiej" trafiła tajemnicza paczka ze starymi fotografiami. Przyniósł ją Krzysztof Czarnecki, mieszkaniec gminy Wielka Nieszawka i pasjonat historii.
P. Lisek - widnieje podpis na opakowaniu od papieru fotograficznego, w którym ktoś schował unikatowe zdjęcia. Są na nich perełki toruńskiej Starówki- klimatyczne uliczki, imponujący ratusz w remoncie, ołtarze tutejszych świątyń.
- Proszę spojrzeć, ktoś najzwyczajniej wyrzucił takie perełki do śmieci. Dobrze, że teść na nie trafił, bo skończyłyby na wysypisku - pokazuje czarno-białe fotografie pan Krzysztof. I dodaje: - Pani Katarzyna Kluczwajd, historyk sztuki i regionalistka, stwierdziła, że zdjęcia są z lat 50. Zachodziliśmy w głowę, jakie były ich losy. Cóż, tej zagadki chyba już nigdy nie rozwiążemy.
Maszyna do pisania ... Mercedes Benz
Fotografie, którymi podzielił się z nami pan Krzysztof, to nie jedyne perełki w jego zbiorach. Dom 31-latka pełen jest przedmiotów sprzed lat. Wśród perełek można znaleźć pamiątki po - pochodzącym z Torunia - oficerze Wojska Polskiego: umundurowanie, dokumenty, odznaki.
Wyjątkową chlubą pasjonata historii jest pieczątka, dzisiaj nieistniejącej, szkoły w Wielkiej Nieszawce. - W miejscu, w którym obecnie znajduje się urząd gminy, była bowiem szkoła. A jeszcze wcześniej - zbór mennonicki - wylicza pan Krzysztof. - Przypuszczam, że ta pieczątka jest prawdopodobnie jedyną pieczątką tego typu na świecie. Jak do mnie trafiła? Dostałem ją od sąsiadki. Tak się składa, że wiele osób wie o mojej pasji, dość często ludzie sami mi coś przynoszą. Mam taką manię, że kiedy jestem na czyimś strychu bądź w piwnicy i widzę coś starego, zakurzonego - od razu sprawdzam, co to. "Mogę dostać albo odkupić?" - pytam. W ten sposób uratowałem od zapomnienia wiele rzeczy. Chociażby maszynę do pisania firmy Mercedes Benz.
Pod marką Mercedes nie powstawały bowiem wyłącznie samochody wytwarzane w niemieckich zakładach Daimler-Benz. W 1906 roku konstruktor Franz Schuller stworzył dla Mercedesa maszynę do pisania. Pięć lat później w biurach pojawił się natomiast "Model 3".
Jak do zbiorów pana Krzysztofa trafiła wyjątkowa maszyna sprzed drugiej wojny światowej? - Kilka lat temu zaproponowałem jej właścicielowi transakcję. Nie zgodził się - wspomina. - Rok temu odebrałem od niego telefon. Zapytał, czy moja oferta jest nadal aktualna. Oczywiście, odpowiedziałem. Wyszło tak, że mężczyzna postanowił podarować mi ją za darmo. Cóż, maszyna była już w gorszym stanie. Grunt, że zachował się oryginalny napis Mercedes. Ciekawe są też moje maszyny do szycia Signera, firmy Łucznik. Na podstawie zbiorów mogę porównać maszyny Łucznika sprzed wojny i te, które powstały po 1945 roku. Ich wzornictwo, kształt. Te późniejsze są już toporne, mniej efektowne. Wiadomo, jak to za poprzedniego ustroju.
Metron, to ma wartość
Pan Krzysztof posiada również banknoty z XIX wieku czy stare telefony i zegary. Jak podkreśla, najcenniejsze spośród jego czasomierzy są te, na których widnieje nazwa Metron.
- I właśnie taki zegar mam - mówi z dumą. - Jest też drugi tej firmy, ale już bez nazwy. Zbieram wszystko, co jest w jakiś sposób związane jest z historią i ma wartość historyczną. Kupuję swoje białe kruki, wymieniam, dostaję od znajomych. Żona narzeka, że zbiory zajmują zbyt dużo miejsca. Straszy - wprowadzę kod na kanał TVP Historia. Na szczęście mam też swoją "kanciapę". Czasem nachodzi mnie myśl - szkoda, że nie wybrałem studiów historycznych. Cóż, dzisiaj mogę o nich zapomnieć, mam zbyt wiele obowiązków. Moją pasją jest także teatr, od trzech lat działam w amatorskim teatrze gminnym. Teatr wystawiał "Kopciuszka", "Królową śniegu", "Balladynę", "Morderczą Naturę Artura", koncert kolęd i pastorałek, Misterium Męki Pańskiej. Zresztą, 7 czerwca na zamku w Toruniu będziecie mogli Państwo zobaczyć z naszym udziałem "Szofera Archibalda".
Największą chlubą pana Krzysztofa jest synek Pawełek. - Przyszedł na świat w zeszłym roku - opowiada dumny tata. - Zaplanowałem, że na Święto 11 Listopada, uszyję małemu wojskowy mundurek i razem złożymy wieniec. Byłoby fantastycznie, gdyby Pawełek odziedziczył miłość do historii. W sumie, już teraz na widok eksponatów, robi okrągłe oczy ze zdumienia. Wiadomo, za tatą.
Czytaj e-wydanie »