Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Okłamałem zakonnicę... "Rock'n'roll za kratami"

maciej czerniak [email protected] tel. 52 32 63 142
Marek Skibicki (pierwszy z lewej) z więziennym zespołem "Paragraf 2009”. Z tyłu Romuald Graul, instruktor muzyczny
Marek Skibicki (pierwszy z lewej) z więziennym zespołem "Paragraf 2009”. Z tyłu Romuald Graul, instruktor muzyczny Jarosław Pruss
- Okłamałem zakonnicę. A ona, bardziej zdziwiona niż zszokowana życzyła szczęścia mnie i mojej żonie... Byłej matce przełożonej elżbietanek - mówi Marek Skibicki, który 24 lata siedział w więzieniu. Kradł, rabował, napadał, wymuszał. Dziś jest artystą.

Spotkanie w ciepły wiosenny dzień na ulicy w centrum Bydgoszczy. Do zakonnicy podchodzi krępy, wytatuowany mężczyzna. Ona cofa się, przestraszona, ale mężczyzna nie odpuszcza i zagaja.
- Nie znałem tej siostry zakonnej. Tak po prostu podszedłem - opowiada Marek Skibicki. - Mówię: "Niech mi siostra powie, czy jest coś złego w tym, że kobieta opuszcza zakon, wychodzi za mąż, jest szczęśliwa. I po prostu inaczej niż w habicie służy Bogu?" Ona mi na to: "Każdy ma inne powołanie. Ja mam akurat takie, a nie inne".

Skibicki postanowił w końcu zagrać w otwarte karty.

- Zebrałem się w sobie - uśmiecha się. - I powiedziałem: "Wie siostra, bo ta zakonnica, o której opowiadałem, to moja żona". Była w szoku. Ale z całego serca życzyła nam szczęścia.

On z celi, ona... też

Marek Skibicki ma 47 lat. Tyle samo liczy Kasia, jego żona. Śmiało mogą jednak mówić o sobie - młode małżeństwo. Są razem od 2009 roku, a pobrali się niecały rok temu. Każde z nich spotkało swoją połówkę w drugiej połowie życia. On to facet z przeszłością, ona - można powiedzieć - kobieta po przejściach. Ale innych, niż te, które zwykle nazywa się takim określeniem.

- Byłem jeszcze w więzieniu, kiedy napisała do mnie kobieta - wspomina Marek. Nie może ukryć uśmiechu zadowolenia. W końcu niecodziennie bywa, że obca kobieta pisze do nieznanego jej faceta, który spędził za kratami 22 lata. Połowę swojego życia.
Marek odpisał jej, że chciałby żeby przysłała swoją fotografię i napisała coś więcej o sobie.

Grzecznie poprosił o fotografię

- I jeszcze zdjęcie chce, pomyślałam - Katarzyna wspomina początek swojej znajomości z już wtedy wziętym rockmanem, a przyszłym małżonkiem. - Ujęła mnie galanteria, z jaką zredagował swój list. Trochę się jednak przestraszyłam. Pomyślałam: "Co ty robisz?". W końcu zdałam sobie sprawę, że przecież przez tyle lat czekałam, żeby spotkać mężczyznę życia - uśmiecha się. - Pamiętam też pierwszą rozmowę telefoniczną z Markiem. Już sam jego głos sprawił, że serce mi zmiękło. Taki niski, ciepły...

Skontaktowanie się z Markiem zaproponował Katarzynie jej kolega. Wtedy, w 2009 roku już od pięciu lat nie nosiła zakonnego habitu. A w klasztorze elżbietanek spędziła - chciałoby się powiedzieć - "zaledwie" 24 lata.
- Katarzyna była matką przełożoną klasztoru w Strzelnie - Marek mówi o kobiecie swojego życia. - Kiedy powstawał o nas film, nad którym pracowali twórcy Bydzi.TV, obecne władze klasztoru nie chciały wpuścić nas z ekipą filmową do środka. Trudno, może musi jeszcze minąć trochę czasu. Może kiedyś. To się jednak właściwie nie liczy, jesteśmy razem szczęśliwi.

Wprawdzie miłość nie wybiera, ale jedno pytanie natrętnie nasuwa się samo. Czy Katarzyna zakochałaby się w Marku, gdyby ten pozostał do końca odsiadki w bydgoskim Areszcie Śledczym taki, jak 24 lata temu, gdy pierwszy raz trafił za kraty?

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska