
OLIMPIA GRUDZIĄDZ - LECH II POZNAŃ 2:0 (1:0)
Bramki: Kacper Janiak (29), Grzegorz Gulczyński (90+2).
OLIMPIA: Sapela - Ciechanowski, Pietrzyk, Andronic, Widejko - Kwiatkowski, Graczyk, Popalzay, Janiak, Kalenik - Janczukowicz.
LECH II: Bąkowski - Borowski, Wojtkowiak, Andrzejewski, Smajdor (88. Kaczmarek) - Kołtański (64. Ratajczyk), Marciniak (64. Ławrynowicz), Szramowski, Kryg (64. Białczyk), Karbownik (82. Nalec) - Sobol.
Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).
Żółte kartki: Kwiatkowski, Pietrzyk, Kalenik - Białczyk, Wojtkowiak, Smajdor.
Czerwona kartka: Wojtkowiak (84. minuta - za drugą żółtą).
Postawa Olimpii w pucharowym starciu z rezerwami Lecha była wielką niewiadomą. To zupełnie inna drużyna od tej, która spadła z Fortuna 1 ligi. Większość piłkarzy odeszła, w ich miejsce zakontraktowano nowych, w większości młodych zawodników. Zmiana nastąpiła także na stanowisku trenera. Został nim Paweł Cretti, który miał tylko dwa tygodnie, by przygotować zespół do meczu z drugoligowymi rezerwami Lecha. Z kolei ekipa z Poznania już miała przetarcie, bo rozegrała mecz rundy wstępnej, w której pokonała Elanę Toruń 3:2.
Olimpia od początku spotkania przeważała i rzadko dawała dojść do głosu rywalom. Gospodarze tworzyli sobie sporo okazji, ale brakowało ich wykończenia. W 29. minucie Kacper Janiak został obsłużony świetnym, prostopadłym podaniem, znalazł się sam na sam z bramkarzem Lecha i trafił do siatki, strzelając z ostrego kąta.
Grudziądzanie w dalszej części meczu nadal mieli zdecydowaną przewagę nad rywalami. Swoje warunki przyjezdni potrafili postawić tylko przez kilkanaście minut drugiej połowy spotkania. To jednak wystarczyło, by niemal doprowadzić do remisu. W 72. minucie jeden z zawodników Lecha był faulowany w polu karnym "biało-zielonych". Sędzia podyktował "jedenastkę". Hubert Sobol strzelił jednak lekko, a jego intencje wyczuł Łukasz Sapela, odbijając piłkę.
W końcówce spotkania rezerwy Lecha musiały radzić sobie w osłabieniu. W ciągu kilku sekund dwie żółte kartki obejrzał Grzegorz Wojtkowiak, który wdarł się w słowne utarczki z sędzią spotkania. Grudziądzanie wykorzystali fakt, że goście grali w "dziesiątkę". Stworzyli sobie kilka bardzo groźnych sytuacji, a jedną z nich, w 92. minucie meczu, wykorzystał Grzegorz Gulczyński.
