OLIMPIA - WIGRY 2:0 (2:0)
Bramki: Salmikivi (16), Goropevsek (21).
OLIMPIA: Małecki - Ciechanowski, Goropevsek, Żitko, Woźniak - Kurowski - Michalik (82. Klichowicz), Janicki (56. Wolski), Feruga, Kaczmarek - Salmikivi (67. Kowal).
WIGRY: Zoch - Olszewski, Remisz, Jurkowski, Bogusz - Gąska, Radecki, Obst, Wołkowicz (70. Sokołowski), Rybicki (80. Dadok) - Klimala (46. Mackiewicz).
Żółte kartki: Janicki, Feruga, Wolski - Wołkowicz.
Sędziował: Konrad Kiełczewski (Białystok).
W porównaniu ze zwycięskim meczem przeciwko Zagłębiu Sosnowiec trener Jacek Paszulewicz zdecydował się na jedną zmianę w Olimpii. Na prawej stronie obrony zamiast Michaela Olczyka grał Daniel Ciechanowski. I właśnie "Ciachanowi" zdarzyło się przysnąć w 8. minucie. Stracił piłkę w polu karnym na rzecz Roberta Obsta, który zdecydował się na strzał. Na szczęście piłka minęła spojenie. Po chwili Wojciech Małecki obronił Olimpię od straty gola, instynktownie odbijając piłkę po strzale Mateusza Radeckiego.
Wystarczyło jednak, że Ville Salmikivi urwał się obrońcom Wigier i Olimpia objęła prowadzenie. Po wznowieniu gry suwalszczanie mieli stały fragment gry i głową piłkę do bramki Olimpii skierował Radecki, ale na szczęście grudziądzan był na spalonym i sędzia gola nie uznał. Nie minęło 5 minut i biało-zieloni podwyższyli wynik. Z rzutu rożnego dośrodkował Daniel Feruga, a piłkę do bramki Wigier skierował Miha Goropevsek.
W 39. minucie Małecki ponownie pokazał się z bardzo dobrej strony. Zdołał odbić piłkę po strzale Mariusza Rybickiego z około 10 metrów.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
Po przerwie częściej przy piłce byli goście, ale niewiele z tego wynikało, bo miejscowi dobrze się bronili i nie dopuszczali rywali pod swoją bramkę. A gdy nadarzała się okazja, to przeprowadzali szybkie ataki lub próbowali zagrozić przeciwnikom po stałych fragmentach gry.
Jacek Paszulewicz po meczu Olimpia - Wigry.
W 65. minucie w odstępie kilku sekund grudziądzanie mieli dwie świetne okazje do podwyższenia wyniku. Najpierw Goropevsek przyjął sobie piłkę i przewrotką próbował pokonać Hieronima Zocha, ale ten zdołał odbić piłkę, a dobitka głową Kamila Kurowskiego trafiła w poprzeczkę.W ostatnich 20 minutach nic wielkiego się nie działo. Grudziądzanie byli skupieni na dowiezieniu korzystnego wyniku do końca, co się im udało.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU