Magda, Patryk, dwóch Jakubów i Szymon z X Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu mają na swoim koncie całkiem poważne sukcesy: udział w finałach ogólnopolskich olimpiad, stypendia premiera, nagrody prezydenta... Żeby osiągnąć tak wiele, musieli ciężko i systematycznie pracować. Ale przygotowanie do konkursów nie oznacza rezygnacji z zainteresowań oraz codziennych przyjemności.
Marzy jej się Bruksela
Potwierdza to Magda Cyglicka z klasy III d, dwukrotna laureatka Olimpiady Wiedzy o Unii Europejskiej, finalistka Olimpiady Filozoficznej i ubiegłoroczna stypendystka premiera: - Do konkursu o Unii przygotowywałam się bez przymusu. Kolejne książki pochłaniałam z zainteresowaniem, bo to tematyka, która ciekawi mnie już od czasów gimnazjum. Nie kułam od - do.
W nagrodę za zwycięstwo w jednym z konkursów Magda pojechała do Brukseli. - Byłam zachwycona, jak się tam pracuje - mówi uczennica. - Marzy mi się, by w przyszłości też tam trafić.
Z filozofią było już trochę inaczej. Z pewnością nie jest to ulubiony przedmiot Magdy, ale charyzma i zaangażowanie nauczyciela zrobiły swoje. Kuba Olender, kolejny finalista Olimpiady Filozoficznej, również uczeń III d, całą zasługę przypisuje Marii Mazurkiewicz, wychowawczyni, polonistce i nauczycielce filozofii. - Co mnie mobilizuje do pracy? Tylko to, że czuję na plecach oddech pani Mazurkiewicz - żartuje Kuba. - Wiem, że nawet jak zaśpię na filozofię, to ona i tak zadzwoni do mnie i wyciągnie mnie z łóżka.
Nie do końca z teorią Kuby zgadzają się jego klasowi koledzy Patryk Mitzig i Jakub Pawłowski (obaj są finalistami Olimpiady Filozoficznej): - Pani Mazurkiewicz "męczy" w ten sposób tylko zdolnych uczniów - twierdzą. - Dostrzega w nich potencjał i dlatego zachęca ich do ciężkiej pracy. Zasługi rozkładają się pół na pół. Bez pomocy nauczyciela i wysiłku ucznia nie da się nic osiągnąć.
Z książką w "harmonijce"
Dlaczego jeszcze startują w olimpiadach? Przecież to poważne zobowiązanie. Aby się przygotować, trzeba czasu, energii i wyrzeczeń. - Pisząc pracę do pierwszego etapu Olimpiady Filozoficznej nie spałem półtorej doby - mówi Patryk. - Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Ale lubię iść do biblioteki w "harmonijce" i wyszukiwać książki z mojej wąskiej dziedziny, którą zajmuję się przed konkursem. To mnie kręci.
- Dzięki olimpiadom stajemy się specjalistami w jakimś zakresie wiedzy i to jest super - mówi Jakub Pawłowski. - Zawsze jednak zdarzają się kryzysy. Ja też miałem momenty, kiedy chciałem odpuścić. Wówczas pomagała mi praca w grupie z kolegami. Ucząc się razem, łatwiej pokonać stres.
Olimpijczyk to nie "kujon"
Szymon Borkowski, który uczniem X LO jest dopiero od września, swój największy sukces zanotował jeszcze w gimnazjum. Został laureatem Wojewódzkiej Olimpiady Geograficznej. Już teraz zaczyna się przygotowywać do konkursu dla licealistów. - Nigdy nie byłem uważany za kujona, mam po prostu dobrą pamięć i dlatego nie muszę poświęcać wielu godzin na naukę - przyznaje pierwszoklasista. - A czas na odpoczynek i pozaszkolne pasje zawsze się znajdzie. Czasem po prostu trzeba odłożyć książki, żeby oczyścić umysł.
Szymon w wolnych chwilach gra w gry komputerowe (zresztą jest uczniem klasy matema-tyczno-informatycznej), wychodzi na spacer lub śpiewa (wokal kształci w szkole muzycznej).
Do muzycznych pasji przyznają się także Kuba, Patryk i Jakub: - Mamy własny projekt muzyczny, ale na razie nie chcemy zdradzać szczegółów.