W kiosku przy ulicy Kopernika mężczyzna kupił gazetę. Kosztowała 2,50 złotych. Po kilku chwilach klient gazetę chciał zwrócić. Sprzedawczyni tłumaczyła, że egzemplarz jest aktualny i nie zwraca pieniędzy za przeczytaną gazetę.
- Kupujący zadzwonił na policję, prosząc o interwencję - opowiada świadek zdarzenia (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - W ciągu dosłownie trzech, może czterech minut pod kiosk podjechał opancerzony radiowóz, wyszło z niego dwóch uzbrojonych policjantów i panowie rozpoczęli interwencje w sprawie gazety - dziwił się świadek.
Przyjazd policjantów okazał się niepotrzebny. - Wezwanie było bezpodstawne. Mundurowi pouczyli mężczyznę - powiedział st. sierż. Łukasz Kochanowski, p.o. rzecznika prasowego.
Zobacz także: Torunianin jechał odurzony i bez prawka. W kieszeni - marihuana
- Czy policja ciechocińska ma nadmiar środków i czasu, skoro jeździ do tego rodzaju interwencji? Tam nie doszło do żadnego przestępstwa, wykroczenia czy zagrożenia mienia. To była zwykła reklamacja, którą powinien zająć się co najwyżej rzecznik konsumentów a nie policja - pyta nasz świadek.
- Musimy jechać na każde wezwanie, potwierdzić otrzymaną informację. Jeżeli wezwanie jest bezpodstawne policjant może pouczyć lub skierować wniosek do sądu - wyjaśnia st. sierż. Łukasz Kochanowski.
Czytaj e-wydanie »