Opera Lwowska zawitała do teatru w Grudziądzu już po raz drugi. I znów miała liczną publiczność.
Lepszej promocji, niż muzyczna i taneczna w wykonaniu tego zespołu, Ukraina mieć nie może. Bardzo dobre głosy solistów, doskonała orkiestra, do tego balet - publiczność na stojąco dziękowała artystom za profesjonalny, piękny występ.
W repertuarze nie zabrakło utworów z najsłynniejszych oper i operetek, kompozycji Straussów i Franciszka Lehara, zaś ubarwiali występ tancerze z baletu. Wystąpiły trzy tancerki i czterej tancerze. Jak się dowiedzieliśmy, jedna z tencerek rozchorowała się, miała sensacje żołądkowe i nie wyszła na scenę. Byłyby wtedy 4 pary taneczne, ale i tak balet był znakomitą ozdoba koncertu.
Czarowały swoimi głosami sopranistki: Olesja Bubela i Ludmiła Ostasz. Śpiewali znakomicie Petro Rodejko - baryton i Wasyl Sadowski - tenor. Orkiestra Opery Lwowskiej pod batutą Mirona Jusypowicza zrobiła wrażenie na widzach zwłaszcza wykonując w szalonym tempie, perfekcyjnie polki Straussa.
Obaj soliści - Petro Rodejko o Wasyl Sadowski zaśpiewali grudziądzanom m.in. słynny szlagier Jana Kiepury "Brunetki, blondynki".
Na zakończenie występu publiczność domagała się bisów. Artyści zaintonowali "Hej, Sokoły", co podchwyciła publiczność. A później jeszcze wtórowała, śpiewając refren słynnej, przedwojennej piosenki "Tylko we Lwowie".
Grudziądzanom bardzo podobał się koncert. Nie ma wątpliwości, że jeśli Opera Lwowska wróci do Grudziądza jesienią, znów będzie miała pełna widownię. Z Grudziądza artyści pojechali na koncert do Koszalina.
Trasa Opery Lwowskiej po Polsce promuje integrację tego państwa z Unią Europejską. Patronuje tej serii koncertów Andrij Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce i Andrij Sadowy, mer Lwowa.