Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ośmioro wspaniałch przeszło sto kilometrów wokół Bydgoszczy

AM
Meta na przystanku to dobry pomysł - można w końcu usiąść
Meta na przystanku to dobry pomysł - można w końcu usiąść Fot. Tomek Czachorowski
Zziajani, zmęczeni, ale ogromnie szczęśliwi byli uczestnicy VIII stukilometrowego marszu dookoła Bydgoszczy, którzy w sobotni wieczór zakończyli 24-godzinny maraton.

Uczestnicy marszu wyruszyli w piątek o godzinie 19. Mieli do pokonania sto kilometrów. Czekaliśmy na nich na mecie w sobotę. Pierwsze osoby dotarły już po 16, ostatnie były tuż przed 18.

- Spieszyliśmy się, bo odprowadzaliśmy kolegę z Olsztyna na pociąg - mówi Artur Małowiński. - Idziemy coraz szybciej, bo z powodu zmian rozkładu PKP kolega ma coraz wcześniejsze pociągi. W sumie pokonanie stu kilometrów zajęło nam 21 godzin i pięć minut

Prawie każdy z uczestników miał momenty kryzysowe.

- Drugi raz szedłem dookoła Bydgoszczy - opowiada Piotr Minichowski. - To mój szósty stukilometrowy maraton. Okazało się jednak, że tym razem nie do końca byłem przygotowany. Z powodu braku magnezu bardzo bolała mnie łydka - już od 64 kilometra.

- Dla mnie najgorsze było ostatnie 17 kilometrów - wyznaje Mirosław Musiała. - Zmęczenie dało się już we znaki. Gdy przeszedłem 50 km, kamień spadł mi z serca. Wiedziałem już, że dojdę do końca . Najgorzej szło się w nocy. Trzeba bardzo mocno uważać na przykład na wystające konary.

- Klika razy chciałem zrezygnować i poprosić, żeby ktoś po mnie przyjechał - wyznaje kolejny maratończyk, Adam Żytelewski. - Rok temu nie udało mi się ukończyć marszu, teraz dzięki mobilizacji innych uczestników doszedłem do mety. Jestem ogromnie szczęśliwy, ale i zmęczony. Marzę o prysznicu i możliwości wymoczenia bolących nóg.

Wśród uczestników marszu była jedna kobieta, która przeszła sto kilometrów. - O marszu powiedział mi tydzień temu kolega - opowiada Ania Sadowska. - Zdecydowałam się pójść mimo braku odpowiedniego treningu. Od 83 kilometra bardzo chciało mi się spać. Kolega dał mi 5 minut na drzemkę, na kolejnym postoju znowu spałam 5 minut. To pomogło - przyznaje.

W sumie w marszu wzięło udział 27 osób. Rok temu było aż o 6 osób mniej. Sto kilometrów pokonało 8 uczestników.

- Każdy przeszedł tyle, ile mógł. Nie chodzi bowiem o to, aby się przeforsować. Marsz ma być z korzyścią dla zdrowia - zaznacza 73-letni Grzegorz Latoś, jeden z organizatorów imprezy i zarazem najstarszy jej uczestnik. - W tym roku dopisała nam pogoda. Szczególnie pięknie było, gdy około 3 w nocy maszerowaliśmy w świetle księżyca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska