Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostre słowa Ireneusza Stachowiaka o Ryszardzie Brejzie i Krzysztofie Brejzie

(dan)
Migawka z konferencji prasowej Ireneusza Stachowiaka
Migawka z konferencji prasowej Ireneusza Stachowiaka Dariusz Nawrocki
Były wiceprezydent Inowrocławia Ireneusz Stachowiak nie pozostawił suchej nitki na swoim niedawnym szefie oraz jego synu, pośle Krzysztofie Brejzie.

Ireneusz Stachowiak jest dziś prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz liderem Solidarnej Polski w Kujawsko-Pomorskiem. Zwołał konferencję prasową, na której odniósł się do afery fakturowej w inowrocławskim ratuszu i do oświadczeń wydawanych w tej sprawie przez urząd oraz zarząd powiatowy Platformy Obywatelskiej. Mocno krytykował również wydział kultury, w którym doszło do afery fakturowej.

Małgorzata S. i jej związki z aferą fakturową w ratuszu. Oświadczenia Komitetu Powiatowego PiS, urzędu miasta i inowrocławskiej PO

- W ostatnich dniach w sposób rażący i całkowicie bezpodstawny pan poseł i pan prezydent próbują manipulować opinia publiczną obciążając różnych ludzi i środowiska odpowiedzialnością za to co działo się od 2015 roku w urzędzie miasta - mówił Ireneusz Stachowiak.

- To nie kto inny jak poseł Krzysztof Brejza wprowadził do Urzędu Miasta Inowrocławia panią Agnieszkę Chrząszcz-Stajszczak, której działania służyły zbudowaniu swoistego wydziału propagandy oraz tak zwanego hejtowania wszystkich, którzy mogą myśleć inaczej niż mocodawcy.W wydziale prowadzonym przez panią naczelnik zatrudniono osoby, które miały być i były bezgranicznie oddane Krzysztofowi Brejzie i Ryszardowi Brejzie. Osoby te miały budować wizerunek pana posła i pana prezydenta. Pracownikom tym zakupiono jeden z najdroższych sprzętów komputerowych, wyposażono ich w iphony, macbooki, których wartość wynosi od kilku do kilkunastu tysięcy złotych za każdą sztukę - mówił.

- Mimo braku wyższego wykształcenia referenci ci otrzymywali pensje wyższe niż wielu urzędników z wyższym wykształceniem, wyższe niż inspektorzy, którzy mają dziesięcio lub nawet dwudziestoletni staż pracy oraz zdecydowanie większy zakres odpowiedzialności - mówił Stachowiak.

Podkreślał, że bezpośredni nadzór nad wydziałem objął prezydent Ryszard Brejza, w którego gabinecie pani naczelnik była wyjątkowo mile widzianym pracownikiem.

Zauważa, że w 2013 roku na zakup usług promocyjnych wydatkowano 331 tys. zł. W 2014 roku kwota ta wyniosła 481 tys. zł. Rok później wydatki te wzrosły do 1,03 mln zł, a w 2016 - aż do 1,2 mln zł.

- Poseł Krzysztof Brejza mija się z prawdą mówiąc często, że nie miał i nie ma wpływu na działalność urzędu miasta. Był bardzo częstym gościem urzędu i uczestnikiem narad z wydziałem propagandy i swoim ojcem. To po konsultacji telefonicznej z posłem często zapadały decyzje w urzędzie - mówił Stachowiak.

Ostre słowa Ireneusza Stachowiaka o Ryszardzie Brejzie i Krzysztofie Brejzie

Przyznaje, że przez wiele lat współpracował z prezydentem.

Ireneusz Stachowiak rezygnuje z funkcji wiceprezydenta Inowrocławia. Przeczytajcie jego oświadczenie

- Ryszard Brejza był wówczas człowiekiem, który mówił, iż "urzędnicy to powinni być ludzie wykształceni, uczciwi i chcący służyć miastu i jego mieszkańcom". Niestety wszystko zmieniło się po 2014 roku, kiedy to syn pana prezydenta, poseł Krzysztof Brejza, zaczął mieć rzeczywisty wpływ na urząd miasta, a w ratuszu zaczęto zatrudniać na stanowiskach ludzi, których zadaniem było budowanie pozytywnego wizerunku posła Brejzy i jego ojca oraz zapewnienie tym osobom zwycięstwa w kolejnych wyborach. Te cele miały się odbywać i odbywały się przy równoczesnym stawianiu politycznej konkurencji w niekorzystnym świetle, krótko mówiąc, przy obrzucaniu tejże konkurencji błotem - mówił.

To co powstało w wydziale kultury nazywa patologicznym układem. Przypomina, że obecnie prowadzone jest postępowanie, w którym sześciu osobom postawiono zarzuty na kwotę ponad 150 tys. zł. CBA nie wyklucza, iż kwota na wzrośnie, a grono osób z zarzutami zostanie poszerzone.

Afera fakturowa w inowrocławskim ratuszu. Hotelarka i fryzjerka - kolejne osoby z zarzutami

- Można próbować zaklinać rzeczywistość, można manipulować opinią publiczną, która nie zna do końca sprawy. Jest jednak jedna grupa ludzi, której oszukać nie można. Są to urzędnicy inowrocławskiego ratusza, którzy do 2015 roku byli świadkami tej patologii. Pracownicy ci widzieli jak ogromną władzę, możliwości decyzyjne i pieniądze dał pani naczelnik Ryszard Brejza. Jak pracownicy tego wydziału byli wynagradzani i premiowani. Tych ludzi nie można oszukać i zmanipulować kolejnymi oświadczeniami - przekonywał na konferencji prasowej Stachowiak.

Zachęcał mieszkańców Inowrocławia, by porozmawiali ze swoimi znajomymi, którzy na co dzień pracują w ratuszu. - Zapytajcie ich, jaka jest prawda o zarządzaniu miastem przez posła Krzysztofa Brejzę i działalność wydziału podległego Ryszardowi Brejzie, a dowiecie się prawdy - apelował.

Stachowiak nie ukrywa dziś, że jest mu wstyd za to co działo się w ratuszu, za taką "promocję miasta". Przekonuje, że odpowiedzialność polityczną za te wydarzenia ponosi poseł Krzysztof Brejza, który "przekreślił lata pracy swojego ojca dla Inowrocławia".

- Odpowiedzialność tę ponosi także Ryszard Brejza, który dla utrzymania władzy i rozwoju kariery syna zgodził się na takie działania - mówił Stachowiak.

Afera fakturowa w inowrocławskim ratuszu. Momentami komiczna

Zadał też publiczne pytanie. - Dlaczego pozwolono wszystkim uczestniczącym w tej sprawie odejść z urzędu rozwiązując umowy o pracę za porozumieniem stron? Czy tak powinno się postępować w przypadku osób działających na szkodę miasta? Jakie przesłanki trzeba zatem spełnić, aby zwolnić pracownika dyscyplinarnie? pytał.

Przyznał, że spodziewa się kolejnych oświadczeń, które będą polemizowały z jego słowami. Przekonywał, że nic one nie dadzą. - Musimy poczekać aż prokuratura, a później sąd zakończą postępowanie w sprawie, dzięki czemu powinny zostać wyjaśnione wszystkie okoliczności tego niezwykle szkodliwego procederu. W szczególności miejmy nadzieję, że winni, w tym organizatorzy, zostaną ustaleni i wskazani - mówił Stachowiak.

- Wówczas nie widziałem tych nieprawidłowości. Zostały one ujawnione przez CBA we wrześniu 2017 roku. Wtedy nie byłem pracownikiem urzędu. Natomiast wydział był bezpośrednio nadzorowany przez prezydenta. Wielokrotnie ostrzegałem go przed budowaniem wydziału propagandy. Bo tak wydział kultury wówczas funkcjonował. Miał za zadanie budowanie dobrego wizerunku posła i prezydenta. Trudno więc, żeby prezydent mnie posłuchał i działalność tego wydziału po moich prośbach ograniczył - tłumaczył.

Zapewnił, że konferencja ta nie ma nic wspólnego ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Decyzja o tym, kto będzie reprezentował Zjednoczoną Prawicę w walce o fotel prezydencki (Ireneusz Stachowiak czy Marcin Wroński) jeszcze nie zapadła.

Kto kandydatem prawicy na prezydenta Inowrocławia? [sonda]

Prezydentowi jest przykro

Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy od Adriany Herrmann, rzecznika prasowego prezydenta Inowrocławia:

"Prezydentowi jest przykro, że jego były zastępca pokazał brak klasy i honoru występując dziś na konferencji prasowej.
Prezydent również bardzo żałuje, że tego, co pan Ireneusz Stachowiak zarzucał, nie usłyszał gdy pracował on w Urzędzie Miasta. Fakt, że miał jakieś zastrzeżenia, którymi szafuje dziś, a ich nie wyartykułował kiedy był ku temu czas, czyni go współodpowiedzialnym za tę sytuację.
Dlaczego, skoro pan Ireneusz Stachowiak twierdzi, że wiedział o nieprawidłowościach, nie poinformował o tym swojego przełożonego lub odpowiednich organów? Dlaczego głos w tej sprawie zabiera dopiero dziś? W czasie obecnych rządów PiS nikt nie ma wątpliwości, że pan Ireneusz Stachowiak, wystąpieniami publicznymi krytykującymi politycznych przeciwników rządu, odpłaca się za dobrze płatną pracę na stanowisku prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Informujemy, że pracownicy wydziału kultury, któremu poświęcił dziś tyle czasu pan Ireneusz Stachowiak, zarabiali tyle, ile pracownicy wydziałów podległych panu Ireneuszowi Stachowiakowi w czasie jego pracy w Urzędzie Miasta.
Przypominamy, że w 2014 roku pan Stachowiak otrzymał 17 tysięcy złotych nagrody i prezydent nie słyszał wówczas żadnych protestów, że jemu się te pieniądze nie należą, lub też nie należą się urzędnikom, którzy byli jemu podlegli, a dziś jeden z nich jest dyrektorem Sądu Rejonowego w Inowrocławiu, natomiast drugi zastępcą dyrektora Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Takich ludzi porozmieszczanych w różnych jednostkach administracji rządowej jest bardzo wielu, a jedyne co ich łączy, to przynależność do Solidarnej Polski i dobra znajomość z panem Ireneuszem Stachowiakiem. Zatem jeśli pan Stachowiak mówi o patologicznym układzie, to taki faktycznie był, ale jest zupełnie inaczej politycznie umocowany, niż on twierdzi.
Odnosząc się do pytania i fałszywych sugestii pana Ireneusza Stachowiaka dot. byłych pracowników Urzędu Miasta, informujemy, że pracownicy, którzy odeszli z pracy za porozumieniem stron, nie mieli postawionych wtedy zarzutów.
Przypominamy również, gdyż pan Ireneusz Stachowiak nie wykazał się wiedzą lub celowo przeoczył fakt, że wzrost zakupu usług promocyjnych, tak demonizowany przez pana Stachowiaka, miał przede wszystkim związek ze wzrostem wydatków na promocję sportu, w tym na koszykarskie kluby Noteć i Domino, które wsparcie otrzymywały właśnie poprzez ten wydział. Dziwimy się, że pan Ireneusz Stachowiak zapomniał o tym, że sam również dążył do tego, aby kluby sportowe otrzymywały wyższe wsparcie finansowe.
Pan Stachowiak formułuje zarzuty, a następnie twierdzi, że czeka na orzeczenie sądu. Na wyrok czeka także prezydent z tym większą ciekawością, że w sądach pracuje dziś wielu politycznych znajomych pana Ireneusza Stachowiaka.
Musieliśmy zajść bardzo mocno za skórę rządzącym w Polsce, skoro tak mocno zainteresowali się naszym miastem, a w tej chwili w kolejnych paszkwilach uruchamiają swoje rezerwy. Mamy nadzieję, że dla wielu mieszkańców Inowrocławia oraz Polski tło tych ataków idących z propagandowych mediów jest zrozumiałe i oczywiste. Kwoty wydatkowane na ten cel przez telewizję publiczną, prawdopodobnie już dawno przekroczyły milion złotych.
Inowrocławski urząd, niewiele rzadziej od posła Brejzy, odwiedzali inni posłowie, wśród których można było znaleźć również posłów PiS i Solidarnej Polski. Dzięki współpracy z posłem Brejzą udało się zrealizować kilka ważnych dla miasta zamierzeń rządowych: budowa obwodnicy, nowego budynku Urzędu Skarbowego, rozbudowa budynku Komendy Powiatowej Policji, modernizacja dworca PKP, uzyskanie wsparcia finansowego na modernizację stadionu miejskiego, utworzenie ośrodka egzaminacyjnego na prawo jazdy WORD i wielu, wielu innych.
Jeżeli panu Ireneuszowi Stachowiakowi coś wiadomo na temat jakichkolwiek niedozwolonych nacisków na urzędników samorządowych, to powinien sprawę skierować do prokuratury, albo nie upowszechniać nieprawdy
.

Wystąpienie wyborcze?

Głos zabrał również zarząd powiatowy Platformy Obywatelskiej, na którego czele stoi poseł Krzysztof Brejza. Oto oświadczenie, jakie otrzymaliśmy:

"Dzisiaj po wielu miesiącach milczenia przypomniał inowrocławianom o swoim istnieniu Ireneusz Stachowiak, były zastępca prezydenta Inowrocławia z PIS. Żeby zostać zauważonym, w sposób bezprecedensowy zaatakował swojego wieloletniego szefa i jego syna posła Krzysztofa Brejzę.
Swoją agresję słowną skorelował z tzw. zainteresowaniem TVPiS. Trudno powiedzieć, czy przyczyną ataku była jedynie chęć zaistnienia w mediach przed zbliżającymi się wyborami, czy też atak był reakcją na zarzuty postawione ostatnio bliskiej współpracownicy politycznej Stachowiaka, jego koleżance Małgorzacie S.
Ze śledztwa prokuratury wynika, iż ta działaczka PiS, komitetu lokalnego Solidarnej Polski, a ostatnio Porozumienia Gowina miała okradać inowrocławski Urząd przedstawiając w nim lewe faktury na nigdy nie wykonane usługi. Frustrację byłego wiceprezydenta z PiS może też potęgować fakt, że do podobnych nieprawidłowości dochodziło w CKiS Ziemowit w Kruszwicy, za czasów kiedy nadzór nad jednostką sprawował bezpośrednio Mikołaj Bogdanowicz, PiS-owski wojewoda kujawsko-pomorski, przyjaciel Stachowiaka.
Trudno odnosić się do wszystkich zarzutów Stachowiaka, część jest kompletnie kuriozalna. Warto jednak podkreślić, iż szczegóły zatrudnienia urzędników powinny mu być doskonale znane. Naczelnikiem Kadr UM Inowrocław był bowiem wiceszefem struktur powiatowych PiS, również zaprzyjaźniony z byłym wiceprezydentem PS.
Szkoda, że publicznie zabrakło p. Stachowiakowi odwagi, żeby przyznać, że konferencja była jedynie wystąpieniem wyborczym, w związku z desygnowaniem jego kandydatury na prezydenta Inowrocławia z PiS przez b. wiceburmistrza Kruszwicy p. Bogdanowicza - ujawniamy, iż 17.04.2018 r. wysłał w tej sprawie pismo rekomendujące p. Stachowiaka do władz PiS w Warszawie
".

Sprawdziliśmy, kto zarabia najwięcej w inowrocławskim samorządzie.Ranking sporządziliśmy na podstawie danych udostępnianych w Biuletynie Informacji Publicznej za 2016 rok. TOP LISTA na kolejnych slajdach >>>>

Zarobki w inowrocławskim samorządzie. Kto zarabia najwięcej? [TOP 10]

Urodziny Galerii Solnej w Inowrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska