Pan Henryk Deja wspólnie z żoną miał udać się na 6 dni do Tyrolu. Z powodów zdrowotnych musiał jednak w czerwcu ubiegłego roku zmienić swoje plany. Biuro Princess Air Ltd. wobec rezygnacji zgodnie z umową pobrało równowartość 10 proc. kosztów wycieczki z kwoty, która została już uiszczona. Pozostała część pieniędzy (340 zł.) miała zostać zwrócona klientowi. Pan Deja nie otrzymał jej do dziś.
- Czuję się oszukany. Zgłaszałem już sprawę na policji. - mówi Deja.- Jestem osobą starszą i utrata takiej kwoty byłaby dla mnie naprawdę bolesna. - dodaje.
Próbowaliśmy dodzwonić się do siedziby firmy w Gdyni. Telefon został wyłączony a skrzynka poczty głosowej jest zapełniona.
Okazuje się, że Princess Air, w 2011 roku w podobny sposób jak pan Deja oszukała kilkanaście innych osób, które podczas pokazu sprzętu gospodarstwa domowego w Gdyni dostały oferty wycieczki do Włoch. Po odstąpieniu od umów klienci nie otrzymywali zwrotów wpłaconych zaliczek. Wówczas ustalono także, że firma nie miała pozwolenia na usługi turystyczne.
W wypadkach podejrzenia oszustwa pokrzywdzeni klienci powinni zgłaszać się z pełną dokumentacją do Miejskiego Rzecznika Konsumentów. W uzasadnionych przypadkach ich sprawą zajmą się organy ścigania oraz sąd.
Szanse na odzyskanie pieniędzy maleją w przypadku, gdy firma ogłosi upadłość. Wówczas o zwrot należności należy wystąpić do syndyka masy upadłościowej. Wtedy jednak należności można odwykać tylko w jednej sytuacji - tylko gdy znajdą się na to środki. Niestety, w większości takich przypadków oszukani klienci muszą pogodzić się ze stratą wpłaconej kwoty.
Czytaj e-wydanie »